Denko czerwiec/lipiec/sierpień/wrzesień
10/13/2015 10:01:00 AM
26
denkowanie
,
kupię ponownie
,
może kupię ponownie
,
nie kupię ponownie
,
projekt denko
,
zużyte kosmetyki
Wiem, że zawsze czekacie na podsumowanie miesiąca, w tym projekt denko. Ostatnio miałam z tym małe opóźnienie - totalnie nie przepadam za robieniem zdjęć do tego posta, z opisywaniem jeszcze jakoś idzie, ale gdy widzę torebkę z pustymi opakowaniami.. jakoś mnie to przeraża ;) Jednak torebka się przepełniła, więc trzeba się spiąć i pokazać Wam zużycia z 4 miesięcy - czerwiec-wrzesień.
Zaczniemy od 3 wyrzutków. Na start dwa antyperpiranty - Dove Beauty finish, który znalazłam w wakacyjnym duoboxie Shiny oraz Garnier mineral Extra fresh, który sama kupiłam. Niestety obydwa zapachy po kilku tygodniach użytkowania zmieniły zapach na męczący, duszący i metaliczny. Nie da się ich używać, nie wiem też czego może to być wina. Dodam, że nigdy nie miałam podobnej sytuacji.
Kolejnym wyrzutkiem jest wyszczuplający peeling solny do ciała Bielendy - pisałam jego recenzję >TUTAJ<. Aby przypomnieć Wam w skrócie jego właściwości - śmierdzi, podrażnia i oblepia. Próbowałam zużyć go jako peeling do stóp, jednak nawet w tym przypadku zachowuje się strasznie.
Przyszła pora na micele - na start definitywna końcówka limitowanego płynu micelarnego Bandi (recenzja <KLIK>) - dobrze mi się z nim pracowało, jednak micel 3w1 Garniera przypadł mi do gustu bardziej. Micel Lierac w tej kategorii nie do końca przypadł mi do gustu - ma dość ciężki zapach, a zużywałam go latem, więc sami rozumiecie.
Żel do mycia twarzy La Roche-Posay Effaclar bardzo polubiłam - dzięki wymiance z Olą. Dobrze oczyszczał twarz, nie powodował u mnie przesuszania ani ściągania. Nieco mniej zadowolona byłam z dwufazówki Bielenda Awokado - mimo przeznaczenia do oczu wrażliwych, zdarzało jej się delikatnie podrażniać. Poza tym po tym jak odkryłam micele, ciężko mi z dwufazówkami - zostawiają nieprzyjemny film na twarzy (choć nie ważne czego używam, po demakijażu i tak myję twarz). Żel do mycia twarzy z Yves Rocher Nutrive vegetal (do cery suchej) początkowo nie przypadł mi do gustu pod względem zapachu, ale po kilku użyciach chętnie po niego sięgałam. No i jak na miniaturkę całkiem wydajny skubany ;)
Przejdźmy na chwilę do kolorówki. Udało mi się wykończyć puder sypki Wibo - był dobry, jednak ten z My Secret bardziej przypadł mi do gustu. Puder prasowany Multi mineral Bell niestety z niektórymi podkładami robił kolorystyczne niespodzianki, więc nie było mi żal, gdy rozbiłam jego końcówkę. Odżywka z proteinami jedwabiu Carla spisywała się dobrze jako baza pod lakier, jednak z dbaniem o paznokcie niestety wiele wspólnego nie miała (recenzja >KLIK<). Wysuszacz Essie Good to go to mój ulubieniec - druga albo trzecia zużyta buteleczka.
Równie dobrze wspominam pastę oczyszczającą Ziaji - dobrze szorowała buźkę, choć niestety nie zapobiegała zaskórnikom. Recenzja >KLIK<. Woda termalna Avene pozytywnie mnie zaskoczyła ratując w wakacyjne upały. Miniaturkę kremu Dermamedic Hydrain3 hialuro dorwałam w gazecie i muszę przyznać, że byłam zachwycona, choć niby jest do cery suchej.
Miętowy scrub Original source mimo ciężkiej do wydobycia konsystencji bardzo mnie cieszył - przyjemnie chłodził, miział i pachniał. Niestety takiego samego zachwytu nie mogę wyrazić na temat jego kokosowego brata w formie zwykłego żelu - zapach był raczej średni. Żel pod prysznic Bingo Spa to już wgl ewenement - ani fajnego zapachu (dla mnie zbyt słodki), ani jakiegoś przyjemnego działania..
Kolejne zdjęcie, kolejne produkty myjące. Na pochwałę zasługuje żel L'Occitane cytrusowa werbena, który świetnie odświeżał i orzeźwiał latem pod prysznicem (psst, nawet mój chłopak polubił;)). Pianka cukrowa Organique owocowy koktajl również mnie oczarowała - słodki zapach, przyjemna konsystencja i przyjemne mizianie - recenzja >KLIK<. Żel pod prysznic Melisa również był przyjemny - świeży zapach i delikatna formuła przemawiają na tak (recenzja <KLIK>). W tle widać również żel Fruity orange - dawno go zużyłam, buteleczka zawieruszyła się w szafce, więcej info >TUTAJ<.
Szampon Jantar kupiłam z całym zestawem - wcierką i mgiełką, jednak póki co jedynie on mi służył. Dobrze oczyszczał włosy, aczkolwiek przy częstym myciu nim nieco je wysuszał. Odżywka Garnier Ultra Doux siła 5 roślin poza ładnym zapachem nie ma żadnych zalet - ani nie pielęgnuje włosów, ani nawet fajnej konsystencji nie ma..
Pianka konwaliowa Venus to mój must have do golenia nóg, uwielbiam ją - nadaje poślizg, łągodzi podrażnienia. W okresie bardzo częstego golenia nóg wypróbowałam również piankę Isany sensitive i muszę przyznać, że jest równie dobra. Już mam kolejną w użyciu ;]
Obydwa kremy widoczne na zdjęciu bardzo polubiłam. Treściwy krem do rąk The secret soap store w wersji z trawą cytrynową to mój ulubieniec na chłodne pory roku oraz w przypadku przesuszonych dłoni - recenzję znajdziecie >TUTAJ<. Krem-sorbet Live delano polubiłam jako krem szybkiego użycia w pracy oraz na cieplejsze por roku - wiecie: lekka konsystencja, szybko wchłaniający się. Więcej o nim w recenzji >TUTAJ<.
Zapasy mydła w płynie Luksji na tyle polubiłam w pracy, że z przyjemnością kupiłam takie same do domu. Żurawinowe ma słodki, owocowy zapach, natomiast bawełniane ma przyjemny, klasyczny zapach i było kremowe, co lubię :]
Eliksir do kąpieli Jedwab od Bingo SPA (recenzja >KLIK<) to przyjemny bajer do kąpieli - wytwarza całą masę piany, natomiast grecki puder do kąpieli Organique (receznaj >KLIK<), sprawia, że woda w wannie staje się bardzo delikatna dla skóry.
Klasyki w moich denkach to płatki kosmetyczne Carea dostępne w Biedronce, oraz chusteczki do higieny intymnej Marion (recenzja >KLIK<). Raczej nie prędko zrezygnuję z moich pewniaków :D
Płyn do kąpieli Mallorca od Bingo SPA był całkiem przyjemny. Oprócz niego zużyłam jeszcze 2 płyny do kąpieli z Biedronki, jednak nie ma ich na zdjęciu. Malinowa płukanka Yves Rocher to już produkt hit wśród włosomanniaczek - muszę przyznać, że i mnie zachwyciłą swoim działaniem, a więcej o niej >TUTAJ<.
Może jak na 4 miesiące denko nie wydaje się ogromne, jednak nie wszystkie opakowania udało mi się zachować, poza tym jak się ma milion kosmetyków pootwieranych i się używa na zmianę, to ciężko je wykończyć na hop siup. Znacie coś z moich zużyć? :]
Bardzo duże denko ;d Znam wodę termalną Avene i jestem jej wielką fanką, a ta płukanka mnie ciekawi :D
OdpowiedzUsuńSporo udało Ci się zużyć, brawo ;)
OdpowiedzUsuńMnie robienie zdjęć do tego typu wpisów również przeraża :) Sporo tych pustaków Ci się uzbierało :) Kilka z nich znam i lubię :)
OdpowiedzUsuńMiała dwufazę Bielendy, ale była dla mnie totalnym nieporozumieniem.
OdpowiedzUsuńSpore denko! Miałam z niego pastę z ziaji, rewelacja. :)
OdpowiedzUsuńNiezłe denko Ci wyszło :)
OdpowiedzUsuńMuszę i ja się do niego zebrać. Z Twojego kilka produktów znam i nawet lubię.
Pozdrawiam,
www.magdalenaklak.pl
Znam płyn Garniera i lubię też, chociaż bez jakiegoś szału :) Jest przyzwoity po prostu :D Dyzie od Garniera swego czasu bardzo lubiłam, a potem zaczęły mnie męczyć zapachy i nie chroniły też tak dobrze... Przyrzuciłam się właśnie na dove w spreju :)
OdpowiedzUsuńOj jak antyperspiranty zaczynają męczyć to jest źle :(
OdpowiedzUsuńdużo udało się wykończyć :)
OdpowiedzUsuńWielkie denko ;) Miętowy scrub Original source też używałam w wakacje i według mnie jest idealny, ale co prawda strasznie ciężko się go wydobywało z opakowania :D
OdpowiedzUsuńOdżywkę Garnier Ultra Doux siła 5 roślin miałam juz dwa razy i bardzo ją lubiłam ;) Jednak konsystencja faktycznie pozostawia wiele do życzenia.
bielenda mnie ostatnio powala! Uwielbiam! nie dosc, ze polska to jeszcze taka wspaniala. Mam krem, bronzer i maseczki z serum i peelingiem! suuuper!
OdpowiedzUsuńSkąd jest ten scrub od Original Source?! :) Chciałabym go spróbować. <3 I tego kremu do rąk The Secret Soap Store. :))
OdpowiedzUsuńNaprawdę dużo zużyłaś. Z BingoSpa nie znam i nic nie używałam. Dezodorantów Garniera nie lubię, żaden nie działa (przynajmniej u mnie). Co do Dove to mam mieszane uczucia, ale wolę kulkowe niż w sprayu. Micel Lierac mnie również nie zachwycił.
OdpowiedzUsuńDawno nie używałam płukanki z Yves Rocher, może do niej wrócę. :)
Brawo, dla mnie posty denkowe są strasznie meczące, dlatego zużycia pokazuję teraz jedynie na fb. A zbieram je od września. Krem-sorbet Live delano ma bardzo specyficzny zapach, sama nie wiem czy go lubię. Kojarzy mi się z jakimś lekarstwem z dzieciństwa
OdpowiedzUsuńUzbierałaś bardzo ładne denko, ja nie mam cierpliwości do zbierania pustych opakowań ;) Piankę peelingującą Organique muszę koniecznie wypróbować, ich standardowe pianki uwielbiam!
OdpowiedzUsuńSuper zużycie. Micel z Garniera jak dla mnie na razie nr 1.
OdpowiedzUsuńSporo tego nazbierałaś. Essie good to go tez uwielbiam!
OdpowiedzUsuńPatrz... A moich dłoni te kremy z TSSS w ogóle nie nawilżają...
OdpowiedzUsuńSporo produktów, ale w sumie to użycia z czterech miesięcy ;). Znam i lubię m.in. płyn micelarny z Garniera. Pastę z Ziaji chciałam kupić, ale ciągle była niedostępna w drogerii. Może kiedyś się skuszę jak ją znajdę.
OdpowiedzUsuńPłukankę malinową muszę w koncu kupic ;)
OdpowiedzUsuńUdane denko ;)
OdpowiedzUsuńLubię produkty z Organique i BingoSpa! :)
OdpowiedzUsuńZnam jedynie płatki Carea. Muszę wypróbować szampon Jantar!
OdpowiedzUsuńMicel Garnier to mój ulubieniec :) dwufazówki avocado też kiedyś używałam, ale była dość średnia.
OdpowiedzUsuńSypki puder z wibo nie matowi na zbyt długo, pasta ziai na początku była super, pod koniec opakowania jej działanie już nie było tak dobre, miniaturkę kremu dermedic i wody avene również mam :)
Kokosowy OS miał fajny, kremowy zapach choć nie do końca kokosowy ;) a pianka Isana dobrze się sprawdza, ale wersja jabłuszkowa moim zdaniem jednak lepsza :)
Wow! Pokaźne denko :) A piankę Organique uwielbiam!
OdpowiedzUsuńKilka rzeczy znam i lubię. Kremy TSSS akurat wykończyłam i zrecenzowałam na blogu, zapachy mają obłędne :) Zapach Lierac mi akurat się nie przeszkadzał, choć wolałabym żeby coś innego tak pachniało a nie micel :) Widzę, że dwufazówka nie tylko moje oczy podrażniała, szkoda.
OdpowiedzUsuń