Podejmij wyzwanie! Przez 40 dni nie kupuję kosmetyków!

Podejmij wyzwanie! Przez 40 dni nie kupuję kosmetyków!

Błądząc po blogosferze i poznając coraz to now(sz)e blogi natrafiłam na posta dotyczącego wyzwania 'Przez 40 dni nie kupuję kosmetyków!'. Po ostatnich szaleństwach doszłam do wniosku by co najmniej przez miesiąc nie kupować nic nowego z tej dziedziny, a tu od razu wpadam na taką akcję. Idealnie! Od razu pomyślałam, że to wyzwanie wprost stworzone dla mnie, więc pomimo minięcia terminu zgłoszeń napisałam do Naomi z prośbą o przyjęcie. I bum - dołączyłam do wyzwania. Poniżej znajdziecie zasady uczestnictwa.


  1. Akcja trwa od 23 lutego do 3 kwietnia włącznie. W tych dniach nie kupujemy żadnych kosmetyków.
  2. Na zgłoszenia czekam do 23 lutego do godziny 12:00. Aby mi było wszystko łatwiej "ogarnąć" chciałabym abyzgłoszenia były wysyłane na mój e-mail naomi.bloguje@gmail.com. W tytule wpisujemy "Akcja - 40 dni", a w treści adres bloga.
  3. 23 lutego opublikuje notkę, w której opublikuje listę osób biorących udział w akcji wraz z linkami do blogów.
  4. Aby o akcji dowiedziało się jak najwięcej osób chciałabym aby każda uczestniczka zamieściła na swoim blogu baner z linkiem do tego wpisu (ew. można np. udostępnić informację o akcji np na facebook-u). Głównie zależy mi aby o akcji dowiedziało się jak najwięcej osób. Miło mi będzie jeśli napiszecie odrębną notkę o akcji lub wspomnicie pod najnowszą notką.
  5. Po zakończeniu akcji chciałabym aby osoby biorące udział wysłały mi na mejla wiadomość z informacją czy akcja zakończyła się sukcesem, czy porażką. Jeśli niestety tym drugim to prosiłabym o o podanie dokładnej kwoty. W punkcie 6 dopuszczam maksymalną kwotę i w e-mail-u proszę o informację, czy się wykorzystało tą kwotę. E-mail wysyłamy na ten sam e-mail co zgłoszenie, również w tytule wpisujemy to samo. Na wiadomości czekam do 7 kwietnia.
  6. Domyślam się, że może się zdarzyć, że czegoś nam zabraknie i konieczny będą zakupy, dlatego dopuszczam maksymalną kwotę, którą można wydać to 30 zł. Ja oczywiście w stosunku do siebie będę bardziej restrykcyjna i mój limit wynosi 0 zł.
  7. Ja po 7 kwietnia wszystko jak najszybciej zbieram w całość i publikuję posta podsumowującego całą akcje. 
Wkrótce pokażę Wam nowości upolowane przed dołączeniem do akcji, a potem post ;)
Trzymajcie za mnie kciuki :D
Rozdanie [ZAKOŃCZONE]

Rozdanie [ZAKOŃCZONE]

Zgodnie z ostatnią Facebookową obietnicą ogłaszam rozdanie! 200 obserwatorów już jest, więc pora kogoś z Was obdarować! Poniżej zamieszczam baner, a którym możecie zobaczyć co też dla Was przyszykowałam. Mam nadzieję, że tuszu do rzęs nikt w Hebe przed Wami nie otworzył, w każdym razie do nagrody dorzucę coś dodatkowo, w razie gdyby okazało się, że jest inaczej ;)

BANER


~~Regulamin~~
  1. Organizatorem rozdania i fundatorem nagród jest właścicielka bloga malenkabloguje.blogspot.com.
  2. Rozdanie trwa od 25/02/2014 do 31/03/2014
  3. Koszty przesyłki pokrywam ja. Wysyłka jedynie na terytorium Polski.
  4. Wyniki ogłoszę kilka dni po rozdaniu w osobnym poście. Na maila podanego w formularzu wyślę informację o wygranej, a na odpowiedź z adresem do wysyłki od zwycięzcy czekam 3 dni. Jeśli się nie zgłosi, będę zmuszona powtórzyć losowanie.
  5. Aby rozdanie się odbyło, musi w nim wziąć udział minimum 30 osób.
  6. Blogi stworzone z myślą o rozdaniach/konkursach nie są brane pod uwagę. Osoby, które po rozdaniu znikną z obserwatorów (czyli łasi na nagrody) nie będą brani pod uwagę w przyszłości.
  7. Każda osoba może zgłosić się tylko raz.
  8. W rozdaniu mogą brać udział osoby 18+, od innych oczekuję zgody rodzica/opiekuna.
  9. Zastrzegam sobie prawo do zmian w regulaminie.
  10. Warunkiem wzięcia udziału w rozdaniu jest wypełnienie formularza zgłoszeniowego; ponadto obserwowanie bloga oraz zamieszczenie banera.  Każdy spełniony w formularzu punkt, to dodatkowy los ;)
  11. Osoby będące Top gadułami w dniu dzisiejszym i 31/03/2014 dostają dodatkowo po 1 losie.




Teraz mogę Wam życzyć powodzenia! :]
Jaka jest pokrzywowa Barwa?/Edit

Jaka jest pokrzywowa Barwa?/Edit

Około miesiąc temu kupiłam szampon marki Barwa, żeby dowiedzieć się jak spisuje się. Pół blogosfery huczy o tej marce, a ja nie miałam żadnego ich produktu? Wstyd! Doczytałam się, że znajdę ją w Rossmannie, ale zawsze jakoś było mi nie po drodze. Aż w końcu spotkałam je w Auchanie podczas zakupów na przerwie w pracy. Buteleczka 250 ml za 2,85 zł - czemu by nie spróbować pomyślałam ;)

Buteleczka jest niewielka, zakręcana na zakrętkę. Otwór jest niestety spory, więc należy z wyczuciem nabierać na dłoń szampon, żeby go nie marnować i nie przelewać przez dłonie. Jeśli jesteście zwolennikami mieszania szamponu z wodą przed użyciem, to tutaj macie taką możliwość robienia tego w zakrętce, czego nie ma w opakowaniach z zamknięciem na klik, no ale to chyba logiczne? :P
Opakowanie jest przejrzyste, możemy śledzić zużycie produktu. Etykieta jest nie duża, ale zawiera według mnie wszelkie potrzebne informacje.
Sam produkt jest zielonej barwy - komponuje się z zakrętką i etykietą. Dość rzadki szampon w teorii powinien być mało wydajny, ale na szczęście używając go codziennie przez pół miesiąca do mycia włosów raczej długich (za łopatki) jestem w połowie opakowania. Dobrze się pieni, dobrze oczyszcza włosy. Według producenta powinien zachowywać na dłużej świeżość włosów przetłuszczających się, czyli takich jak moje. Ciężko jest mi to ocenić, gdyż wpływają na to różne warunki- w pracy ciepło, tulenie się do poduszki również robi swoje... Mimo wszystko produkt dobrze oczyszcza włosy, są świeże i pachnące. Zapach po umyciu dość długo utrzymuje się na włosach - świeży aromat pokrzywy - całkiem fajna opcja ;)


Znacie produkty marki Barwa? Jak je oceniacie? :)

Edit: Piszecie, że szampon plącze Wam włosy czy stają się one hm 'inne' w dotyku - u mnie ten problem nie występuje. Okej, włosy nie są idealne jak po 100 przeczesaniach szczotką, ale również nie są splątane jak po huraganie. Jest dość zwyczajnie, jak to z większością szamponów. Moje kudełki w dotyku są miękkie, nic dziwnego się z nimi nie dzieje w tej materii ;)
Kula do kąpieli z kolczykami - czy to udany duet?

Kula do kąpieli z kolczykami - czy to udany duet?

Miałam przedstawić ten kosmetyk dopiero po prezentacji go w nowościach na blogu, ale z racji, że powoli znika ze sklepów robię to już teraz. No bo jeśli Was zachęcę, to miło by było, żebyście dali radę jeszcze go kupić, no nie? :D
Kulę dostałam jako jeden z elementów prezentu na Walentynki. Czy G. kupił ją, bo sam ją wypatrzył, czy wziął pod uwagę moją ekscytację na widok takiego bajeru w gazetce - nie wiem, ale cieszę się, że wybrał ją.
Kula jest standardowo mocno zapakowana - foliowa etykieta i folia wokół całej kuli - bez nożyczek nie podchodź, nic nie zdziałasz. Etykieta jest raczej w stonowanych barwach, no może z wyjątkiem niektórych napisów (patrz pomarańczowy tekst), choć te również ładnie się komponują z całością. Oprócz tego subtelna grafika przedstawiająca kolczyki czy też kobietę w nie ubraną.

Z tyłu oczywiście mamy skład, opis producenta, ale bądź tu teraz człowieku mądry i ładnie to wyeksponuj na zdjęciu.. 

Zapach kuli, mimo, że jest perfumowany, jest ładny, kobiecy. Dla mnie nie pachnie wodą toaletową dla kobiety 65+, jak to sobie wyobrażałam czytając recenzje na innych blogach. Kolor to biel, może lekko zgaszona, ale biel. Co do działania, olejki zawarte w składzie sprawiają, że woda staje się delikatnie otulająca, czuć niewielkie nawilżenie. Dlaczego niewielkie? A no tutaj kłania się fakt, że sama kula nie jest duża, bo na oko połowa jej zawartości to szkatułka z kolczykami. Zatem na chłopski rozum kula rozpuszcza się błyskawicznie. Niestety. A tak przyjemnie musowała...
W środku znajdziemy wspomniane wcześniej pudełeczko z kolczykami. Kolczyki dodatkowo są spakowane w folijkę. Mimo wcześniejszych opinii na blogach uważam, że moje są całkiem zgrabne i identyczne, więc nie trafiłam źle :]

Jeśli wierzyć gazetce Biedronki, to wkrótce pojawią się kolejne edycje tych kul - z zawieszką i bransoletką :]

Kąpielowe umilacze większość z Was lubi.. A ja było w przypadku z tą kulą? :)
Peelingujący demakijaż z YR

Peelingujący demakijaż z YR

Z kosmetykami 2w1 jest tak, że raczej za nimi nie przepadamy. No bo kto lubi szampon i żel w jednym albo pastę do zębów w połączeniu z płynem do higieny intymnej. Może deczko przesadzam, ale takie połączenia nie zawsze są korzystne. Inaczej na natomiast podchodzimy do kremu, który ma nawilżać, a dodatkowo matować cerę - tu już jesteśmy na tak. Podobnie oceniam zatem peelingującą piankę do demakijażu z wyciągiem z 3 herbat.
Piankę wygrałam u Marty i byłam bardzo zadowolona, gdyż szukałam czegoś do demakijażu, a w dodatku dopiero poznawałam markę Yves Rocher. Czy jestem zadowolona? Czytajcie dalej ;)

Miękka tubka zamykana na klik nie sprawia problemów z użytkowaniem. Łatwo wycisnąć z niej kosmetyk, a dodatkowym plusem jest to, że stoi na zamknięciu, więc pianka idzie w dół co równa się łatwemu wydobyciu. Całe opakowanie jest zielone - tubka przejrzysto zielona (można śledzić zużycie, ale etykieta niestety zasłania większą część tubki-.-). Zielona szata graficzna działa na mnie pozytywnie - jak na nią patrzę, czuję orzeźwienie.

Cena: 34 zł / 150 ml
Dostępność: Yves Rocher stacjonarnie, bądź sklep internetowy 
Standardowo, jak przy innych kosmetykach tej marki, polskie napisy możemy spotkać jedynie na naklejce z tyłu opakowania.
Opis producenta:
Peelingująca pianka do demakijażu twarzy z wyciągiem z trzech herbat to kosmetyk z nowatorskiej serii łączącej w sobie działanie oczyszczające i odmładzające, dzięki wyciągom z trzech gatunków herbaty o właściwościach detoksykujących. Pianka o delikatnej konsystencji z drobinkami peelingującymi z pestek moreli dokładnie oczyszcza skórę twarzy. Efektem jest czysta i wyglądająca młodziej skóra o wygładzonej powierzchni, promieniejąca naturalnym blaskiem. Kosmetyk polecany jest w szczególności do cery mieszanej i tłustej, zapewnia jej dodatkową świeżość w wyniku zmycia pianki wodą. Kosmetyk nie nadaje się do demakijażu oczu.

Skład:
Już na drugim miejscu, zaraz po wodzie, mamy olej kokosowy. Znajdziemy też masło shea, proszek z nasion moreli czy ekstrakt z liści kameli. Niestety gliceryna również jest w składzie.

Zamknięcie jest na klik, oczywiście w zielonym kolorze. Łatwo je otworzyć bez obaw, że połamiemy pazurki. Otwór jest niewielki, idealnie ogranicza ilość wyciśniętego kosmetyku. Często jednak przy dozowniku się brudzi, tutaj do zdjęcia wyczyściłam :]

Pianka ma lekką, kremową konsystencję. Biała barwa kosmetyku zanieczyszczona jest ciemnymi grudkami, które są odpowiedzialne za delikatny peeling. Nie pieni się w użyciu, działa raczej jak krem, który da się rozsmarować po twarzy. Drobinki peelingujące są bardzo małe i wcale nie jest ich strasznie dużo. Wydaje mi się więc, że nawet wrażliwa cera dobrze przyjmie ten kosmetyk.
Kosmetyk ma łady, świeży zapach, który można kojarzyć z mieszanką herbat, jednak w składzie znajdziemy 'parfum/fragrance', który niestety nieco go modyfikuje.
Kosmetyk jest wydajny, wystarcz niewielka ilość, by dobrze oczyścić skórę twarzy.

Kosmetyk dobrze radzi sobie z usuwaniem resztek makijażu po całym dniu. Delikatny peeling raczej nie usuwa martwego naskórka, ale zgodę się z tym, że delikatnie wygładza twarz, a nawet oczyszcza pory. Buźka po nim jest świeża i oczyszczona niczym ciało o chłodnym prysznicu w gorący dzień. Szkoda, że nie ma w składzie mentolu, który by dał jeszcze to fajne uczucie chłodu ;)
Co do demakijażu na stronie znajdziemy informację, że pianka nie nadaje się do demakijażu oczu, a na opakowaniu jedynie, żeby unikać kontaktu z oczami - jak to ze wszystkimi kosmetykami bywa. Cóż - peeling nie robi zamkniętym oczkom nic złego, ale sama pianka lekko podrażniła moje oczka, podobnie jak dwufazówka od Essence - mam wrażliwe oczy i praktycznie przy każdym kosmetyku do demakijażu mam ten problem.

Podsumowując: Cena mogłaby być nieco niższa, ale kosmetyk serio godny polecenia - dobrze oczyszcza, no i ten delikatny peeling :]

Jakich kosmetyków najczęściej używacie do demakijażu? Macie doświadczenie z tą pianką? :)
Mini jeżyna

Mini jeżyna

Jeżyny mają to do siebie, że są małe. Mam na myśli, że w porównaniu z pomarańczą są małe, a co dopiero w przypadku arbuza - wtedy są rzeczywiście mini. Dzisiaj jednak nie będzie o owocach, a o jeżynowej wodzie toaletowej z Yves Rocher. Wcześniej pisałam Wam już o zapachach malinowym i  owoce leśne. Obydwa zapachy były naturalne, czyste. Tutaj jest podobnie ;)

Mała buteleczka kusi jeżynową grafiką - piękny, a zarazem smakowity widok, który rozbudza naszą wyobraźnię. Mniam! Lekka fioletowa barwa  dopełnia całość - sama woda ma taki odcień, a także skuwka.

Konsystencja i wydajność to cechy, których nie ma co tu opisywać. Jedynie możemy rozkoszować się świeżym zapachem jeżyny prosto z krzaka. Nieco goryczy - jak to w przypadku tego owocu bywa składa się na intrygujący zapach. Początkowo nie wzbudził mojego zainteresowania, ale z czasem zaczął kusić coraz bardziej, aż wpadł do koszyka.

Skład (powiększ-klik na zdjęcie)

Wielkim plusem jest to, że mimo noszenia w torebce buteleczka nie niszczy się - mam tu na myśli, że napisy z etykiety jak i obrazek nie znikają jak w przypadku malinowej wersji, co bardzo mnie zaskoczyło.

Dostępność: Yves Rocher sklep stacjonarny, sklep online 
Cena: 19,90 zł/20ml

Porównując ceny, wiadomo, że większa buteleczka się opłaca (40zł-100ml, a tu mamy 20zł za 20 ml), jednak ten kosmetyk dobrałam po uzbieraniu stempelków z karty klienta.

Jak widzicie na poniższym zdjęciu 'format' wody idealnie nadaje się do kosmetyczki czy torebki - idealny, niewielki atomizer.


A Wy jak przenosicie perfumy w torebce? Specjalnie kupujecie małe buteleczki czy macie atomizery i przelewacie? ;)
Film z motywem: Ślub/wesele

Film z motywem: Ślub/wesele

Od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad serią niekosmetycznych postów, dzisiaj stwierdziłam, że to świetny pomysł. Uwielbiam oglądać filmy, więc to jest dla mnie świetne wyzwanie. Podobnie jak przed świętami prezentowałam Wam świąteczne filmy, teraz będę kategoryzować filmy według pewnego motywu.
Gotowi na dzisiejszą porcję? Zapraszam! :)

American Pie [2003]

Jeśli znacie film American Pie i jego pokręconych bohaterów, możecie być pewni, że nudą nie będzie wiało.
Oświadczyny z rozpiętym rozporkiem, spotkanie z rodzicami przyszłej panny młodej i już wpadka, a także Stifler, który chce zaliczyć siostrę Michelle, a także organizuje wieczór kawalerski i tańczy w klubie dla homoseksualistów. Organizacja wesela w takim składzie czasem przynosi również niefortunne wydarzenia.. Uśmiejecie się do łez, mogę Wam to zagwarantować ;)

Powiedz tak [2001]

Czy planując śluby można znaleźć miłość? To przebiegłe uczucie potrafi spaść na nas niczym grom z jasnego nieba, więc znalezienie miłości w niewłaściwym momencie raczej nie będzie dla Was zaskoczeniem. Jak potoczą się losy organizatorki wesel, która zakochała się w narzeczonym swojej klientki dowiecie się oglądając ten właśnie film.
Mój chłopak się żeni [1997]

Granica pomiędzy przyjaźnią damsko-męską jest cienka. Nic więc dziwnego, że pewnego dnia możesz się obudzić i stwierdzić, że kochasz swojego przyjaciela. Gorzej, jeśli ten planuje właśnie swój ślub. Co zrobić w takiej sytuacji: walczyć i próbować go odbić, czy cieszyć się jego szczęściem? Czasem dojście do właściwej decyzji trwa, a po drodze może wydarzyć się wiele zabawnych sytuacji :)

Kawaler [1999]

100 milionów dolarów spadku w zamian za ożenek przed 30? Super! Szkoda tylko, że do tego momentu pozostały 24 godziny, a wybranka serca została niesmacznie poproszona o rękę i zniknęła. Może by tak odszukać dawne dziewczyny? Brzmi dość absurdalnie, ale pieniądze różne rzeczy robią z ludźmi. Przekonajcie się jak było w przypadku tego kawalera ;)

Wesele [2004]

Żeby nie było, że prezentuję same słodko kończące się komedyjki, pokażę coś spod ręki Smarzowskiego. Film ten pokazuje uroki polskiego wesela, gdy wszyscy podpici, a wychodzą na jaw pewne brudy? Na start: która by chciała, by fotografem był Wasz były chłopak? Film ten można uznać za wizję najbardziej nieudanego wesela i stworzyć z niego poradnik czego unikać w tym dniu. Świetne, polskie kino. 

Oglądaliście któryś z tych filmów?
Jaka jest Wasza opinia o nich?
No i najważniejsze: jaki motyw chcielibyście następnym razem? ;)
Piasek Bałtyku w kolorze morza

Piasek Bałtyku w kolorze morza

Latem pokazywałam Wam mój pierwszy piasek od Lovely - KLIK. Był to kolor pomiędzy pomarańczą a czerwienią, taki dojrzały pomidor. Wydawał mi się wtedy najpiękniejszy, jednak później blogosfera pokazała mi pozostałe egzemplarze i mój wzrok mocno przykuł niebieski z tej serii. Apogeum mojego chciejstwa zostało osiągnięte, gdy zobaczyłam go na żywo na pazurkach Linki. Później zegar tylko tykał i odmierzał czas do mojego odwiedzenia Rossmanna. Od jakiegoś czasu już go mam i się strasznie jaram, czas i Was zarazić :]

Niepozorna buteleczka jak w większości lakierów Lovely z nowej serii. Już przez nią widać jak lakier błyszczy, tylko nałożyć i patrzeć na pazurki. Kolor numer 3 to coś na wzór lśniącej tafli morza w słoneczny dzień.

Cena: ok 9 zł/8ml
Dostępność: szafy Lovely/Rossmann


Lakier ma podobne zalety i wady jak wersja pomidorowa - KLIK, więc będę się do niego odnosić.
Pędzelek jest duży i szeroki, łatwo i szybko uzyskujemy pomalowany paznokieć. Nie zrobiłam mu zdjęcia, ale wygląda identycznie jak w przypadku lakieru numer 1. Konsystencja jest również identyczna - gęsty lakier, którego nabiera się ciut za dużo, ale łatwo to naprawić. Do pełnego krycia wystarczają standardowe 2 warstwy. Przy jednej grubszej efekt piasku na paznokciach nie jest według mnie wystarczająco dobry, poza tym czasem widać prześwity. Schnie dość szybko, a zmywa się.. no same wiecie jak to jest z brokatowcami. Mam na to jednak myk - metoda z folią aluminiową KLIK.
Dla mnie duży plus takiego lakieru (oprócz efektów wizualnych) to taki, że ukrywa rozdwojone paznokcie - nie widać i nie czuć tych ubytków.

Wykończenie lakieru to brokatowy piasek. Od swojego poprzednika różni się nie tylko kolorem. Ten oprócz całej masy brokatu zawiera również nieco większe drobinki, które wzmagają efekt połysku. Cudo!
Uważam, że ten lakier wpasowuje się zarówno w letnią tematykę - plaża, lśniąca woda, zachód słońca, który się w niej odbija, jak i zimą - mroźny połysk na paznokciach. Oczywiście jest stworzona zimowa seria piaskowych lakierów Lovely, ale niebieskości w niej nie ma ;)

Teraz masa zdjęć swatchy! :]

 Biszkopt też musi być of course ;)

Co o nim sądzicie? :)
Mam na myśli lakier, nie Biszkopta wkradającego się w kadr i kradnącego cały post ;)
Copyright © 2014 Maleńka bloguje , Blogger