OpenBox - grudniowy JoyBox

OpenBox - grudniowy JoyBox

Dopiero co pokazywałam zawartość listopadowego pudełeczka ShinyBox (kto nie widział, zapraszam TUTAJ), a tu już zawitała listonoszka z nowym na rynku JoyBoxem. O co tyle szumu? Otóż to totalna nowość na rynku - pierwsza edycja, a w dodatku klient ma możliwość w pewnym sensie samemu skomponować sobie pudełeczko z dostępnych na stronie produktów. Jeśli jesteście ciekawi jak to wygląda koniecznie przeczytajcie dalej. Oprócz prezentacji własnego pudełeczka pokażę w czym można było wybierać.

Pudełeczko ma niebywale ładną formę. Wielkość podobna jak w przypadku ShinyBox/GlossyBox. Grudniowe pudełeczko jest białe w czarne 'pozwijane kropki'. Według mnie wygląda uroczo i dziewczęco - z pewnością zostanie za mną na dłużej. W środku oprócz samych kosmetyków, ulotek jest wypełnione różowymi karbowanymi paskami papieru. Takie banalne, a cieszy :)

Po wyjęciu nadmiaru wypełniacza możemy zabrać się za rozdzielanie mojego boxa na części pierwsze. Tak wyglądało - co w nim jest wybrane przeze mnie, a co obowiązkowym punktem?

Na stronie mamy wyszczególnione elementy - na pierwszy ogień pójdziemy w kierunku kosmetyków, które będą zasilały każde zamówione pudełeczko.

Pasta do zębów Signal White now gold 50 ml (Rossmann wskazuje cenę 9,99 zł)
Produkt takiego typu zawsze się przyda. Nie będę więc wybrzydzać, zużyję.

Vaseline, Wazelina Pure petroleum jelly original 50 ml (Wizaż wskazuje cenę 6,50 zł)
Nie miałam do czynienia z tą marką, ani produktem tego rodzaju, jednak chętnie przetestuję.

Bell, Błyszczyk do ust Permanent MakeUp Lip Tint 5,5 g (Producent wskazuje cenę 11,07 zł)
Mam 2 tinty Bella w odcieniach czerwieni, które kupiłam w Biedronce. Polubiłam ten produkt - obietnica trwałego koloru jest potwierdzona, więc chętnie przetestuję również kolor różowy. Cieszę się z jego obecności w pudełeczku.


Original Source, Żel pod prysznic 328 tropical Coconut 250 ml (w Rossmannie za ok 9 zł)
Świetny zapach, jeszcze takiego nie miałam. Lubię te żele za opakowanie, zapachy, działanie myjące. Niby nic takiego, a jednak fajny ;)

Bielenda, Maseczka Professional Formula 2 x 5 g (Wizaż wskazuje cenę na 3 zł)
W sezonie jesienno-zimowym lubię sobie robić domowe SPA. Wtedy na mojej twarzy lądują różne specyfiki - maseczki, peelingi itd. Zobaczymy jak się sprawdzi.

Eveline, Luksusowy krem-serum do rąk Argan& Vanilla 30 ml (cena za 100 ml ok 9 zł, więc ten smyk ma wartośc niecałych 3 zł)
Zawsze w torbie mam krem do rąk. Staram się wybierać nieduże tubki, żeby nie obciążać dodatkowo torby. Tym razem 30 ml - szałowa ilość - z pewnością zajmie miejsce obecnego kremu w torbie - zobaczymy jak się będzie sprawdzał. W tej kwestii Eveline jak zwykle daje kosmetyk milion w jednym ^^

Po 6 produktach, które każda zamawiająca osoba znalazła w swoim boxie nadchodzi czas na pierwszy wybór. Tutaj mamy cień mineralny AM, miniaturę tuszu IsaDory, maseczkę lub masło do ciała Apis, olejek Kneipp. U mnie wybór padł na..


APIS, Masło do ciała z minerałami z Morza Martwego 200 g (cena wg Naturica to 25,70 zł)
Niby produktów do balsamowania ciała, ale tej marki jeszcze nie znam. Wiele dobrego słyszałam o marce, mam nadzieję, że również będę zadowolona. Dodatkowo znalazłam próbkę kremu. Miły gest.

Kolejna grupa kosmetyków do wyboru - peeling do biustu lub balsam ujędrniajacy do ciała Esotiq (swoją drogą mam fajną ich maskę - KLIK), miniatura tuszu Armaniego, mini tonik Shiseido, baza pod podkład Smashbox, 100ml balsam Organique, mini perfumy, mini olejek Pat&Rub, kredka Mary Kay czy kula do kąpieli Stenders (moją opinię o 4 innych tej marki znajdziecie TUTAJ). Wybrałam..


Pat & Rub, Olejek rozświetlający do ciała i twarzy 30 ml (Cena wg producenta to 89 zł za 100 ml, tutaj mamy 30 ml, więc wartość wskazywałaby na 26,70. Choć na opakowaniu widnieje informacja, że to próbka bezpłatna..)
Nie miałam podobnego kosmetyku, poza tym markę też znam póki co z próbek. Chętnie przetestuję. Poza tym dostałam kupon rabatowy -15% na zakupy w sklepie internetowym Pat&Rub - jak będą wolne środki z pewnością skorzystam ;)

Z ostatniej tury produktów mamy do wyboru kultowy balsam Balmi, sampler Yankee Candle z kieliszkiem do palenia lub bransoletkę By Dziubeka. Osobiście najbardziej skusił mnie..

Balmi, Balsam do ust 7 g (w MintiShopie regularna cena to 24,90 zł)
Przy takiej pogodzie trzeba dbać o usta - mróz, wiatr i mamy rozpacz zamiast pięknych, kuszących ust. Forma tego balsamu jest dość fajna, a obiecany owocowy smak podsyca jeszcze ciekawość.

Tak prezentuje się całość. Zakupiłam je za 49 zł już z przesyłką. Według cen znalezionych w internecie (włącznie z przeliczeniem ceny olejku) jego wartość wynosi 119,86. Wydaje mi się, że całkiem niezły deal ;)

Chętnych zapraszam na stronę JOYBOXA. Pudełeczko jest do skompletowania, a płacicie za nie jedyne 49 zł. Jeśli jesteście chętni to śpieszcie się - niektóre produkty powoli stają się niedostępne - wyprzedane. Myślę, że odpowiednio dobrany do osoby box może być również świetnym prezentem na święta ;)
Zamówiliście czy dopiero zamawiacie? A może sobie odpuszczacie? :)
Bandi, czyli jak polubiłam micele?

Bandi, czyli jak polubiłam micele?

Demakijaż. Każdy używa tego co mu pasuje. Dotąd byłam zwolenniczką chusteczek z Biedronki oraz dwufazówki YR. Inne dwufazówki podobnie jak mleczka podrażniały moje oczy - micelków nawet bałam się używać, nie chciałam eksperymentować, choć wiele z Was chwaliło tego z Biedry. Aż do czasu kiedy na spotkaniu organizowanym przez Olę wśród fantów jakie mi się trafiły znalazł się płyn micelarny Bandi z limitowanej edycji. Nie od razu zaczęłam go używać, jednak gdy już to zrobiłam - pokochałam od razu! Dlaczego? Przeczytajcie dalej ;)

Opakowanie jest przejrzyste, więc dokładnie widzimy poziom zużycia naszego produktu. Buteleczka jest zamykana na klik, a otwór dozujący jest standardowych rozmiarów - nie za duży, nie za mały, taki w sam raz. W mój gust estetyczny trafia idealnie. Producent zamieścił zwięzłe informacje, skład - nie jest naćkane, nie roi się od obietnic. Jest prosto i lekko.

Kolor micela w buteleczce jest przejrzysto niebieski, jednak płatek barwi nieznacznie. Zapach jest delikatny, wręcz niewyczuwalny. Nie potrzeba go wiele by zmyć makijaż, dzięki czemu zyskuje na wydajności.
Działanie
Moim odwiecznym problem było podrażnienie oczu przez kosmetyki do stanu widzenia przez mgłę, łez i pieczenia. W przypadku tego produktu nigdy nie zaistniała taka sytuacja. Dobrze radzi sobie ze zmyciem makijażu, zostawia twarz czystą i miłą w dotyku.
W moim mniemaniu spełnia założenia producenta. Nie ma mowy o wysuszeniu. Oprócz demakijażu można stosować go do odświeżenia twarzy w ciągu dnia. Pozostawi ją wtedy lekko nawilżoną i ukojoną.

Aby zaprezentować Wam jego działanie wytypowałam kilka kosmetyków:
- niebieski eyeliner w płynie Wibo
- czarny eyeliner w żelu Maybelline
- czarny tusz do rzęs Rimmel Wonder'full
- różowa szminka Rimmel by Kate
po pierwszym przetarciu
po drugim przetarciu
Chciałabym tylko zaznaczyć, że ślad po eyelinerze, który został nawet po drugim przetarciu utrzymał się tylko dlatego, że wacikiem przejeżdżałam nieco wyżej i ten odcinek kreski się nie załapał na mycie ;)

Moim ulubionym jednak sposobem jest przytrzymać płatek, a następnie przetrzeć - wtedy cały makijaż znika wręcz natychmiastowo.
po przytrzymaniu wacika
po przetarciu
Dostępność: Z racji, że należał on do edycji limitowanej w sklepie internetoweym już go nie ma, można go jednak spotkać jeszcze w drogeriach Hebe. 
Cena: Tutaj są rozbieżności. O ile wcześniej na stronie producenta były dostępne po 19 zł, to w Hebe tyle kosztują w promocji. W cenie regularnej w Hebe pojawiają się za prawie.. 50 zł (!)


Podsumowanie: Według mnie świetny micel - dobrze sobie radzi ze zmyciem makijażu, nie podrażniając przy tym. Pozostawia twarz czystą i ukojoną. Aż żałuję, że jest już prawie niedostępny - chętnie bym się zaopatrzyła w jeszcze jedną buteleczkę. Jak go spotkacie w przyzwoitej cenie to nawet się nie wahajcie! Mogę go uznać za moje odkrycie roku i dziękować mu, że przekonał mnie do tego typu produktów - już w kolejce czeka micel Garniera.

Znacie go, lubicie? Polecacie jakieś inne? (poza Bandim i Garnierem)
OpenBox, czyli mój pierwszy ShinyBox [listopad]

OpenBox, czyli mój pierwszy ShinyBox [listopad]

Pewnie już wszyscy macie dosyć, bo od końca zeszłego tygodnia w blogosferze przeszła cała fala openboxów. Jednak nawet pod groźbą zamordowania nie powstrzymacie mnie bym nie dodała własnych spostrzeżeń na temat tego uroczego pudełeczka. Jest to mój pierwszy ShinyBox, więc tym bardziej się cieszę, że jest zadowalający.

Pierwsza wysyłka listopadowego pudełeczka rozpoczęła się 19 listopada. Niektórzy już następnego dnia mogli cieszyć się zawartością - u mnie zawitało ono dopiero w piątek. Z racji, że pracowałam wtedy i w niedzielę, a sobota była dla mnie tak leniwa.. zawartość na moim blogu możecie zobaczyć dopiero dzisiaj.

Jeszcze przed nadaniem paczek na fanpage ShinyBox nasz apetyt był podsycany informacjami o 3 nowościach kosmetycznych oraz 10 produktach pełnowymiarowych, których łączna wartośc dobija 190 zł. Brzmi kusząco, co nie? No to teraz przyjrzyjmy się bliżej poszczególnym produktom..

Pudełko jak zwykle było spakowane w dodatkowe ochronne, otwierane z boku. I Bogu dzięki, że u mnie nieco zgniecione zostało tylko to zewnętrzne.. Całość jest utrzymana w kobiecej różowo-miętowej kolorystyce. Z pewnością zostanie u mnie na dłużej - zapewne do przechowywania lakierów.

APC CIENIE DO POWIEK W KULKACH (5SZT.)/65 zł
Większość osób nagle została rozczarowana. 10 pełnowymiarowych kosmetyków, a połowa to cienie o lekko perłowym wykończeniu z lekka przywracających wspomnienie PRLu. Okej, przyznaję liczyłam na większą różnorodność (np 1 cień i inne rzeczy), ale jak już są to fajnie. Kolory dosyć neutralne - mogą posłużyć do wieczorowego makijażu, rozświetlenia kącików czy nawet do kości policzkowych. Jedyny mankament tyczy się braku możliwości rozdzielenia cieni. Wolałabym wrzucić jeden do kosmetyczki, ale są ze sobą połaczone, tj. górny cień jest zawsze zakrętką dolnego..

ORGANIQUE ZŁOTY PEELING CUKROWY Z LINII ETERNAL GOLD 68zł/200ml
Tutaj mamy towar pierwszą klasę! Z tego co zauważyłam marka Organique dość regularnie pojawia się w pudełeczkach za co duży plus. Bardzo cieszę się, że pojawił się również w tym - moim pierwszym. Na pierwszy rzut oka ładne opakowanie, ciekawa konsystencja, luksusowy zapach. Ponadto cukrowy (solne mnie podrażniają) za co duży plus. Liczę na to, że się polubimy.

JOKO BAZA POD CIENIE 23zł/5g
Od niedawna do makijażu staram się wpleść coś więcej niż kreskę linerem. Mam nadzieję, że baza sprawdzi się i u mnie - podbije koloryt cieni, sprawi, że będą utrzymywały się jeszcze dłużej. Dobrze wspominam tą markę po pewnym różu ;) 

BANIA AGAFII BALSAM DO WŁOSÓW 6zł/100ml
Tutaj produkt trafiony idealnie - jedna rzecz z mojej wishlisty spełniona. Balsamy do włosów były 2, losowo trafił mi się odżywczo-regeneracyjny. Wiążę z nim wielkie nadzieje, bo Waszych ochach i achach. Zapach bardzo ładny!

MARIZA PEELING DO UST 10zł/10ml
Do tej pory myślałam, że peeling do ust to zwykłe widzimisię, że przecież można dbać o usta.. szczoteczką do zębów. Słyszałam również, że kosmetyki Marizy nie są drogie, więc hm byłam sceptycznie nastawiona. Jednakże zapach i działanie bardzo mnie zaskoczyło! Świetny zapach, dobre działanie pielęgnacyjne - pozbywa się suchych skórek, zostawia usta przyjemnie gładkie. Czuję, że przepadłam :D (I jest całkiem smaczny ^.^)
Swoją drogą kto pamięta czasy, gdy pomarańcze były dostępne tylko przed świętami? :)

NU PIELĘGNUJĄCY ZMYWACZ DO PAZNOKCI W CHUSTECZKACH 19zł/kartonik (10szt)
Lubię testować różne rozwiązania produktu, więc ucieszyłam się ze zmywacza w chusteczkach. Ostatnio czytałam o poprzedniku, Jelidzie, który był w poprzednim pudełeczku. Mam nadzieję, że ten sprawdzi się u mnie lepiej niż zmywacz w płatkach.

Przypinka Pewex 3,90 zł/szt
Miły akcent, który znaleźli w pudełeczku wszyscy. Coś co wskazuje najbardziej na współpracę ShinyBoxa z Pewexem. Swoją drogą zajrzyjcie do tego sklepu, ja już upatrzyłam tam mnóstwo fantastycznych rzeczy! ♥

Jeśli zdecydowaliście się zamówić to pudełeczko dopiero teraz zachęcam do skorzystania z rabatu. Pojedyncze pudełeczko listopadowe (bez subskrybcji) w cenie 53 zł (zamiast 59 zł) będzie Wasze po wpisaniu kodu rabatowego TOWAR1KLASA.

Enjoy ;)


Zamawiacie tajemnicze pudełeczka, czy nie lubicie niespodzianek? :)
Czy mogę polubić różę?

Czy mogę polubić różę?

Skąd akie pytanie - prosta odpowiedź. Zapach róż jako ciętych kwiatów z kwiaciarni jest całkiem okej, raz na jakiś czas dostać od faceta kwiatek - fajne uczucie. Jednak jeśli miałabym się zdecydować na jakiś kosmetyk o tym zapachu to już nie koniecznie. Zwykle kojarzy mi się jakoś babcinie - takie stare masło do ciała czy coś. Brrr! Dlatego też długo zwlekałam z otwarciem tego żelu pod prysznic - słodka figa? Czemu nie! Róża? Ekhm.. Otworzę jak skończą mi się wszystkie inne żele. Ostatnio jednak podkusiło mnie, żeby rozpocząć ten żel, w końcu tyle już czeka na swoją kolej.. Także Panie i Panowie dzisiaj na tapecie żel pod prysznic Wellness & Beauty Róza i figa!
Żel trafił do mnie z pechowej paczki, którą wygrałam poprzez krzyżówkę w znanym magazynie Skarb. Przeleżał nieco ponad rok by w końcu zostać docenionym. Opis producenta zachęca do użytku, brzmi gustownie - z resztą jak każde obietnice ;) Poniżej zamieściłam również skład dla zainteresowanych.
Dostępność - Rossmann, choć na wizażu widziałam go w kategorii 'Zapomniane kosmetyki' - czyżby wycofany? Muszę to sprawdzić!
Cena do 5 złotych za opakowanie 200 ml, więc majątku nie wydacie

Opakowanie to ergonomiczna, przejrzysta buteleczka - bez problemu można śledzić zużycie. Otwierana na zatrzask, a dziurka przez którą wypływa żel jest standardowych rozmiarów. W razie potrzeby całe otwarcie można zdjąć, a pod koniec postawić do góry nogami. Szata graficzna jest swobodna, harmonijna. Zawiera obrazek insynuujący  woń oraz delikatne logo producenta, bez przesadyzmów. Jak dla mnie plus.

Żel ma konsystencję nieco glutowatą. Nie jest jednak ani zbyt gęsty czy rzadki. Bez problemu można go aplikować, nie spływa od tak z ciała. Wytwarza przyzwoitą ilośc piany, choć ja wolę polepszyć efekt poprzez gąbkę czy myjkę. Dobrze radzi sobie z myciem, a pielęgnacji od niego nie wymagam.
Zapach - tutaj mogę się bardziej rozpisać. Spodziewałam się takiego perfumeryjnego zapachu, jednak zostałam mile zaskoczona. W przewadze jest tutaj jednak słodka figa - pierwsze co mi się skojarzyło to kompot z suszu. Ej spokojnie! Nie taki nieprzyjemny, chodzi mi tutaj jedynie o słodycz. Gdy się nim myję, sięgam myślami już do świąt Bożego Narodzenia. Róża według mnie jest tutaj praktycznie niewyczuwalna - bynajmniej jak dla mojego nosa. Więc zapach przypadł mi do gustu. Szkoda tylko, że jest równie ulotny...
Podsumowując: Żel ten to taki średniaczek-zwyklaczek w przyzwoitej cenie dla tego gatunku. Niczym specjalnym się nie wyróżnia. No jedynie kompozycja zapachowa zasługuje na podziw pochwałę. Podziw byłby gdyby utrzymywał się dłużej.

Macie znacie? Ostatnio widzę, że marka Wellness & Beauty często pojawia się na innych blogach. Poznaliście już ją? :) 
Zapach wokół mnie: Sweet apple

Zapach wokół mnie: Sweet apple

Od dawna już zamierzam rozpocząć wystawianie opinii na temat wosków, które tak chętnie palimy zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym. Czas wziąć się w garść i skoro taką inwencję twórczą miałam to należy wprowadzić ją w życie. Dzisiaj startujemy zatem z pierwszym woskiem, a mianowicie Sweet apple od Yankee Candle, który mona zakupić w sklepie internetowym Goodies.

Sweet apple pochodzi z owocowej linii wosków, serii klasycznej o standardowej wadze 22g. Producent obiecuje nam zapach soczystego jabłka - nawet etykieta nam to insynuuje. Przyznam, że zapach wydaje się trafiony nie tylko na koniec lata/początek jesieni, ale również dla każdego jabłkomanniaka czy osób, które są anty embargo ogłoszone przez Putina. Przy tym zapachu aż chce się zjeść soczyste jabłko, takie prosto z sadu, a nie z marketu. Jest idealnie wyważony - wokół mnie unosi się woń świeżo ugryzionego owocu, który jest nieco słodki, ale również kwaskowaty jak smaczne jabłko. Świetnie odwzorowany realny zapach. Jest średnio intensywny - wyczuwalny, ale nie drażni nosa.

 Znacie ten zapach czy decydujecie się na mniej oczywiste połączenia? :)
Copyright © 2014 Maleńka bloguje , Blogger