#nowestopyNivelazione, czyli pielęgnacja nie tylko latem

#nowestopyNivelazione, czyli pielęgnacja nie tylko latem

Niejedna osoba przyznaje się do tego, że pielęgnację stóp traktuje po macoszemu. Wszyscy nagle budzą się z nią, kiedy zaczyna się sezon letni, a wraz z nim odkryte buty, które prezentują stopy w pełnej okazałości. Żadna kobieta zakładając sandałki na koturnie nie chce, żeby jej pięta była popękana, ani by japonki odsłoniły zrogowaciałe paznokcie i suche skórki wokół nich. Wtedy włącza się czerwona lampka i podejmowanie prób walki o piękne stopy - pumeks, maska złuszczająca i za kilka dni stopy będą wyglądały jak nowe. Nie neguję takich zachowań, ponieważ lepiej późno niż wcale, jednakże regularność w pielęgnacji przynosi o wiele lepsze efekty. Z doświadczenia wiem, że dobrze dobrane kosmetyki znacznie ułatwiają i zachęcają do dbania o siebie. Ale do rzeczy - dzisiaj przedstawię Wam 3 produkty do pielęgnacji stóp Nivelazione, które pochodzą spod skrzydeł Farmony.


Pierwszy kosmetyk z paczki od ekipy Meet Beauty i sponsorów, który przykuł moją uwagę to krem w sprayu do stóp (cena poniżej 10 zł / 100 ml). Musicie przyznać, że jest to dość innowacyjna forma jeśli chodzi o pielęgnacje stóp. Wszędzie spotyka się kremy to w tubce, to w słoiczku, jednak spray jest kojarzony wyłączenie z dezodorantami. Odmienna forma kusi również pod względem używania produktu. Lekka, napowietrzona pianka pozwala na szybką i bezproblemową aplikację, a w dodatku nie ma potrzeby czekać aż produkt się wchłania, ponieważ dzieje się to wręcz natychmiastowo - dosłownie w momencie, gdy rozcieramy kosmetyk na ciele. Produkt nie pozostawia uczucia lepkości czy poślizgu, natomiast wyróżnia się choćby przyjemnym zapachem. Krem pachnie uniwersalnie - nie jest przypisany ani do płci ani nawet do konkretnej części ciała. Czytałam, że niektóre osoby smarują nim nawet ręce! Osobiście używam go póki co jedynie do nóg, a do wspólnej pielęgnacji wciągnęłam również chłopaka. Oboje oprócz ekspresowego nawilżenia zaobserwowaliśmy mniejszą potliwość stóp, czyli temat przeznaczony dla kolejnego kosmetyku.

 

Dezodorant do stóp - niby tak naturalna rzecz jak ten pod pachy, a jednak niewiele osób po niego sięga. Osobiście nie mogę się bez niego obejść - zwłaszcza w porze letniej, kiedy upały dają się we znaki jeśli chodzi o potliwość oraz zimą, kiedy cały dzień spędzam w ciepłych kozakach. Służy do spryskiwania zarówno samych stóp jak i noszonego obuwia. Używam go w nadziei, że odświeży i zapobiegnie wydzielaniu się nieprzyjemnego zapachu po zdjęciu butów po ciężkim dniu. Nie ma nic gorszego, kiedy wraca się do domu po całym dniu i czuje się własne stopy. Cieszę się, ponieważ sprawdza się w tej roli znakomicie. Taki kosmetyk jest w stanie zniwelować nieprzyjemny zapach lub całkowicie go wyeliminować. Jak cała seria pachnie łagodnie, świeżo, więc polecę go zarówno paniom jak i panom. Warto się zastanowić nad zakupem, ponieważ nie kosztuje wiele (ok 12 zł / 180 ml), a nie oszukujmy się, większość butów w popularnych sieciówkach w przystępnej cenie ma co najwyżej wkładkę z naturalnej skóry, a reszta to sztuczny materiał, który nie przepuszcza powietrza.


Ostatnim kosmetykiem z serii Nivelazione, jaki otrzymałam po spotkaniu Meet Bueaty jest kuracja S.O.S. dla stóp, czyli natychmiastowy ratunek. To krem, który ma silniejsze działanie nawilżające niż przedstawiony powyżej spray. W moim przypadku sięgam po niego na noc - ma treściwszą formę i zostawia po sobie lekką, ale przyjemną warstewkę. W składzie nie znajdziecie parafiny, za to wysoko w składzie znajdziemy dobrze nawilżający mocznik. Krem mimo wszystko jest lekki i szybko się wchłania. Osoby borykające się z suchymi stopami, pękającą skórą na piętach mogą go spokojnie używać również w ciągu dnia.


Na koniec chciałabym Was zachęcić do komentowania wpisu - zadawania pytań - może o czymś istotnym nie napisałam, dzielenia się doświadczeniami - dajcie znać jakie produkty znacie i lubicie, podajcie swoje sprawdzone sposoby na zadbane stopy latem. Chętnie się dowiem jak sprawiacie, że Wasze nogi wyglądają kusząco nawet w trakcie upału.
Wild mint

Wild mint

Dzika mięta to piękny, świeży i charakterystyczny zapach. Mi kojarzy się z latem, herbatą, lodami miętowymi z czekoladą i bezsprzecznie z orzeźwieniem. Ubolewałam nad faktem, że dotychczas w ofercie wosków Yankee Candle, nie było zapachu Wild mint - występował on jedynie pod postacią dużej świecy. Można by rzec, że czasy się zmieniły i w polskiej ofercie Yankee pojawił się ten wosk, więc miałam okazję go przetestować. Co o nim sądzę?
 

Urocza zielona tarta po rozpaleniu w kominku daje świeży zapach mięty - taki, jaki czujemy przechodząc obok tych roślin w ogródku. Kojarzy się z latem jako dodatek do lodów, truskawek, wody w dzbanku w towarzystwie cytryny. Rześki, naturalny, prosty, minimalny. Producent określa zapach jako ostry, jednak uspokajam Was, że jest przyjemny w odbiorze, nie powoduje bólu głowy itp.
Dostępny na Goodies w cenie od 9 do 109 zł w rozmiarach od wosku do dużej świecy.

Jakie macie ulubione  zapachy roślin?
Może jest to kwiat, może właśnie taka mięta?
Mój pierwszy kosmetyk Vis Plantis - peeling do ciała z filtratem ze śluzu ślimaka

Mój pierwszy kosmetyk Vis Plantis - peeling do ciała z filtratem ze śluzu ślimaka

Peelingi to jedne z moich ulubionych kosmetyków. Zużywam je często i dużo - z resztą często Wam o tym mówię. Lubię z nimi eksperymentować - wybierać spośród różnych czynników ścierających, zapachów i oczywiście różnych półek cenowych. Czasem sama je kupuję, a czasem przywędrują do mnie same - jak na przykład ten z Shinyboxa. Przyznam szczerze, że sama nie prędko bym po niego sięgnęła, jakoś nigdy wcześniej nie widziałam go nawet na półkach. Ochoczo zaczęłam testy - jak się zakończyły?


Tą tubkę zużyłam dosłownie przed długim weekendem. Podczas kąpieli postawiłam sobie cel na zdenkowanie kilku kosmetyków, które już dość długo stały na wannie. Szampon, maska do włosów i właśnie ten peeling.
Kosmetyk jest przeznaczony do codziennego użytku - nie jest to mocny zdzierak, jedynie delikatny peeling, który lekko nawilża. Szczerze mówiąc bardziej widziałam go w roli peelingującego, kremowego żelu. Działanie peelingu mogę określić jako odprężające, świetnie sprawdzające się podczas wieczornej kąpieli po męczącym dniu. Niestety nie odczułam tutaj obiecywanego przez producenta odblokowania porów, które chroni przed zaskórnikami. Cena kosmetyku jest moim zdaniem stosowna - ok 15 zł / 200 ml - przyzwoita ze względu na niezły skład (ekstrakty, gliceryna, masło shea), natomiast niezbyt wygórowana w stosunku do efektów i działania. Nie czuję się zawiedziona, jednakże nie tego oczekuję przy zakupie peelingów. Myślę, że zadowolone będą posiadaczki skóry wrażliwej, naczynkowej.


Czy znacie już kosmetyki Vis Plantis?
Jakie peelingi wolicie - mocne zdzieraki czy delikatne?
Odznaka turystyczna Miłośnika Latarń Morskich - czy warto? Jakie niesie korzyści dla Ciebie?

Odznaka turystyczna Miłośnika Latarń Morskich - czy warto? Jakie niesie korzyści dla Ciebie?

Dzisiaj wystartujemy z serią wpisów lifestylowo-podróżniczych dotyczących polskiego wybrzeża. Serii przyświeca znane motto 'Let the sea set you free'. Co warto zobaczyć, jakie miejsca odwiedzić oraz inne ciekawostki znad polskiego morza. Dzisiaj skupię Twoją uwagę na turystycznej odznace Miłośnika Latarń Morskich oraz korzyści z podjętego wyzwania.

O odznace turystycznej pierwszy raz usłyszałam chwilę po jej wprowadzeniu w 2006 roku. Będąc na jednej z letnich kolonii pod koniec podstawówki w sklepiku obok latarni morskiej w Rozewiu zobaczyłam paszport, w którym podbijamy każdą odwiedzoną latarnię - wygląda to nieco jak pieczątki na szkolnej legitymacji. Wtedy nie miało to za bardzo dla mnie sensu, ale teraz podjęłam cel - odwiedzę wszystkie nadmorskie latarnie w Polsce. Pierwszy punkt jest już za mną - 5 latarni zwiedziłam, dostałam brązową odznakę Bliza. Mierzę wyżej i w tym roku odwiedzę kolejne latarnie.


Czym dokładniej jest bliza i na czym polega program?

Bliza to po kaszubsku latarnia morska, a latarnia to nic innego jak znak nawigacyjny umieszczony na brzgu lub wodzie dla żeglugi. W dzisiejszych czasach zmienia się jednak jego przeznaczenie - wszędzie wkracza technika, więc latarnie morskie nie są już tak niezbędne dla bezpiecznej żeglugi jak kiedyś. Rodzi się więc pytanie co czeka latarnie morskie? Otóż dzięki zainteresowaniu ze strony turystów i organizacji przeistaczają się w miejsca przystosowane do zwiedzania, małe muzea z pięknymi panoramami z tarasów widokowych. Towarzystwo Przyjaciół Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku stworzyło akcję dającą możliwość zdobycia Turystycznej Odznaki Miłośnika Latarń Morskich „BLIZA”.
Program podzielony jest na 3 etapy kończące się odznakami brązową, srebrną i złotą. W pierwszym etapie należy odwiedzić 5 wybranych latarni w przeciągu 2 lat i udokumentować to stemplami w paszporcie kupionym w sklepiku w/przy latarni. Srebrną odznakę uzyskasz jeśli udokumentujesz odwiedzenie pozostałych latarni udostępnionych do zwiedzania. Ta odznaka uprawnia Cię do bezpłatnego wstępu do polskich latarni morskich w sezonie letnim. Ostatni, najbardziej wymagający cel to odwiedzenie 3 zagranicznych latarń i zdobycie wiz pobytu (pieczątek).


Jakie korzyści przyniesie dołączenie do akcji?

Cel i  motywacja

Potraktuj zdobycie odznaki jako wyzwanie. Wyznaczaj sobie cel - np 5 latarni w ciągu roku i pilnuj, aby zostało to zrealizowane. Podobnie trzeba postępować z planami i marzeniami, masz pole do ćwiczeń. Motywacja i dyscyplina również będzie potrzebna - w środku sezonu pod latarniami ustawiają się spore kolejki, a przecież na wyjeździe można zrobić wiele ciekawych rzeczy - po co więc tracić czas w kolejce? Bądź konsekwentny w dążeniu do celu.

Okazja do podróży

Odwiedzenie latarni dla jednego będzie wycieczką na kilka godzin, dla innego na kilka dni - wszystko zależy od tego gdzie mieszkasz. Mieszkam pod Warszawą, więc planując zwiedzanie latarni muszę wziąć po uwagę opłacalność wyprawy, więc staram się łączyć przyjemne z pożytecznym. Wyjeżdżając na urlop rezerwuję trochę czasu na zwiedzanie blizy oraz okolicznych miejsc.

Lekcja historii

Wcześniej napisałam, że latarnie morskie nie pełnią już tak ważnej roli w nawigacji morskiej jak kiedyś, lecz zmieniają się w muzea. W zależności od wybranej latarni znajdziesz tam relikty przeszłości (np. stare lampy), wystawy, a także poznasz legendy i historie.

Wspaniałe widoki

Latarnie, które mają tarasy widokowe mogą pochwalić się wspaniałymi pejzażami wybrzeża oraz panoramami miast. Podziwianie widoków to też nagroda za wdrapanie się na szczyt latarni - na wszystkie prowadzą schody, oprócz jednej, która nie jest udostępniona do zwiedzania. Zapierające dech w piersiach krajobrazy z pewnością będziesz porównywać, jednak na pewno na długo utkwi Wam w pamięci.


Sądzę, że przedstawiłam kilka jasnych powodów, które przekonają Cię do wzięcia udziału w akcji i odwiedzania latarni morskich. Bilety nie są drogie ceny wahają się w granicach 6-15 zł, więc dużo taniej niż w kilku zagranicznych, którymi się zainteresowałam. Sprawdź, może zostaniesz kolejnym miłośnikiem latarni morskich.
Nowości kosmetyczne z Beauty Days oraz upominki od sponsorów Meet Beuaty

Nowości kosmetyczne z Beauty Days oraz upominki od sponsorów Meet Beuaty

Wydarzeń blogerskich chyba nie będzie mi teraz brakowało. 3 dni spędziłam na konferencji Meet Beauty tuż pod Nadarzynem, a w lipcu wybieram się na See Bloggers - już nie mogę się doczekać! Proszę, dajcie znać w komentarzu z kim zobaczę się tym razem. Emocje dopiero opadły, więc wkrótce spodziewajcie się podsumowania III edycji MB. Dzisiaj pokażę Wam co przywiozłam z tego wydarzenia, z targów Beauty days oraz paczuszkę jaką dostałam do domu od zespołu MB. Są ciekawi?


Moim pierwszym zakupem był peeling Body Boom na stoisku Let's beauty. Kultowy peeling kupiłam w okazjonalnej cenie w związku ze zbliżającą się datą przydatności, która i tak zwykle podawana jest na wyrost. Przez kolejne dni targów dokupiłam jeszcze 2 peelingi, więc cenowo wyszło mnie jakbym kupiła jeden, a ciężko było oprzeć się tak wakacyjnym smakom zapachom. Do zakupów dorzuciłam jeszcze czerwoną szminkę Sleeka z kolekcji marynistycznej - jestem fanką tak uroczo wyglądających rzeczy.


Jeśli chodzi o planowane zakupy, to byłam nastawiona na pędzle Hakuro lub Maestro oraz hybrydy Indigo z najnowszej kolekcji Miami. Niestety stoisko, które oferowało pędzle Hakuro było wciąż oblegane, więc skusiłam się na pędzel do bronzera oraz do kresek z Maestro - jestem ich równie ciekawa, a cena wyszła mi niższa, niż za sam większy pędzel na stronie online.
Miałam upatrzone trzy kolory hybryd, którymi zostało wykonane mani, które mnie zainspirowało. Skorzystałam z promocji 2+1, dobrałam pixel effect oraz gąbeczki do cieniowania. Mam nadzieję, że ładnie wyjdzie mi inspirowany manicure i będę mogła się nim pochwalić na forum.


To wielkie opakowanie hybryd to nieprzewidziany zakup na zakończenie targów. O hybrydach Miss Gel nie słyszałam przed targami i muszę się przyznać, że w trakcie tych 3 dni spędzonych w Nadarzynie również nie zwróciły ku sobie mojego wzroku. Podczas, gdy wystawcy już się zwijali zaczepiła mnie miła kobieta, która zaproponowała śmiesznie niską cenę 20 zł (!) za całe opakowanie, ponieważ powrót za granicę z lakierami narazi ją na koszta, a tak obie strony będą zadowolone. Kilka kolorów się niestety powtarza, ale nic straconego. Wkrótce ktoś z Was będzie mógł rozpocząć testy wraz ze mną. Wyczekujcie informacji z konkursem czy rozdaniem :)


Przemiłe panie na stoisku Scandia Cosmetics skusiły mnie na kosmetyk z najnowszej serii marki Evree - wybrałam tonik z linii Pure Neroli - pięknie pachnie pomarańczami.
Stoisko Batiste planowałam ominąć, ponieważ niedawno uzupełniłam zapasy suchych szamponów, jednak wraz z siostrą mojego faceta zostałyśmy zaproszone na przetestowanie nowych produktów oraz zapachów. Skoro już krążyłam wokół stoiska skusiłam się na dwa mini szampony, które są idealne do torebki czy na wyjazd lub jak dla mnie zawsze pod ręką i mega potrzebne jak zdejmę kask :D
Stoisko Chiodo było jedną z wisienek na torcie całych targów ze względu na ambasadorkę - Edytę Górniak, która dała koncert podczas targów. Mimo, że przy stoisku na nic się nie skusiłam miłą niespodzianką była torba reklamowa z ulotkami i tradycyjnym lakierem do paznokci. 
Ostatnim zakupem podczas targów był puder bambusowy Ecocera. Targi pozwalają na zakup produktów w niższych cenach, więc wzięłam dobrze matujący kosmetyk, aby później nie lecieć specjalnie do drogerii gdyby go zabrakło.

Powoli przechodzimy w sferę Meet Beauty. Bandi był jednym z wystawców, jednak przygotował również paczki dla blogerek. Dzięki temu mamy szansę poznać najnowszą serię UV Expert. Wkrótce spodziewajcie się zatem recenzji tych produktów.
Również Naturals Pharm był otwarty dla blogerek odwiedzających targi. Przed wydarzeniem został udostępniony formularz, który był formą zgłoszenia na ambasadorki #meetnaturals. Całość budziło niemałe kontrowersje, ponieważ jeden z członów nazwy wyjątkowo kojarzył się z wydarzeniem meet Beauty, jednak dziewczyny, które się zakwalifikowały oczywiście otrzymały zestawy ambasadorskie - paczki były mieszane, więc nie każda z nas dostała to samo.


Poniżej znajdują się już tylko produkty, które otrzymałyśmy od sponsorów wydarzenia Meet Beuaty - z czego większość w przepięknych torbach zaprojektowanych przez Gosię Zimniak, część na warsztatach oraz wspaniałą paczkę do domu w późniejszym terminie.

Bielenda, Lirene ,Soraya, Tołpa oraz Diagnosis postawiły w głównej mierze na pielęgnację. Kremy, balsamy, żele, płyny do demakijażu oraz mały dodatek w postaci podkładów.

O sferę makijażową zadbały Pierre Rene (jedną ze szminek dostałam w czasie targów za zapisanie się do newslettera), Cashmere oraz Anabelle Minerals. Jeśli chodzi o kosmetyki Cashmere to pierwsze zjdęcie przedsatwia standardowy zestaw dla każdego uczestnika Meet Beuaty, natomiast drugą paczuszkę dostały dziewczyny, które pod okiem wizażystki wykonały makijaż i wrzuciły zdjęcie z hastagiem.


Palmer's sprezentował nam kosmetyki kokosowe, które pragną mocno wypromować podczas wakacyjnego Projektu Plaża - wkrótce w sieci na pewno pojawi się więcej informacji na ten temat. Pierwszy raz natomiast spotykam się z marką Alma K., która w swoich kosmetykach wykorzystuje dobrodziejstwa z Morza Martwego. Krem do rąk na pewno wkrótce trafi do użytku i podzielę się z Wami opinią o nim. 

Jordan podarował nam coś do pielęgnacji jamy ustnej - szczoteczki do zębów oraz nici do czyszczenia trudno dostępnej przestrzeni między zębami. Fajna sprawa, żeby uśmiech był ładny, to i zęby muszą takie być.


Zestaw Golden Rose został stworzony przez Karolinę Zientek - otrzymała go każda uczestniczka 1 z 3 paneli makijażowych warsztatów w eleganckim pudełeczku. Losowo wybrany kolor hybrydy NeoNail z serii Aquarelle czekał na uczestników warsztatów paznokciowych, natomiast podczas warsztatów Eylure oprócz nauki naklejania sztucznych rzęs czekały po dwa komplety rzęs tej marki. Niestety nie wiem co otrzymały uczestniczki szkolenia Gosh, ponieważ mała awaria auta niestety nie pozwoliła mi na dojechanie na to szkolenie.


Poniżej pokażę Wam kosmetyki, jakie doszły do mnie w późniejszym terminie w mega paczce - dawno już nie dostałam od kuriera tak wielkiego pudła! Pierwszym pudełkiem jakie wyciągnęłam z przesyłki było niewielkie stylizowane na eko pudełeczko z kosmetykami do stóp Nivelazione. Pogoda sprzyja spacerom i podróżom małym i dużym, a to może oznaczać zmęczenie czy spocenie stóp - a tutaj mamy taki pakiet ratunkowy. W przesyłce luzem znalazły się kosmetyki Vianek, Biolaven oraz Cosnature. Vianek oraz Biolaven to znane odnogi marki Sylveco, jednak wciąz nie miałam okazji poznać Biolaven - teraz mam ku temu okazję.


Eveline w tym roku stworzyło paczki przeznaczone pod kategorię naszych blogów i tym samym do mnie trafił zestaw pielęgnacyjny, w któym znalazłam balsamy, odżywkę do paznokci, żel do twarzy oraz maseczkę.


Jestem ciekawa, kto z Was dobrnął do końca. Chętnie poczytam o Waszych doświadczeniach z powyższymi kosmetykami oraz propozycji o czym chcielibyście wkrótce poczytać. Koniecznie dajcie znać w komentarzach.
Adriatic czy Chaber Bławatek? | lakier hybrydowy Indigo

Adriatic czy Chaber Bławatek? | lakier hybrydowy Indigo

Lato zbliża się do nas wielkimi krokami. Przedwczoraj robiąc zdjęcia maseczki do twarzy do zdjęć użyłam rosnących w zbożu chabrów bławatków. Chabry to moje ulubione polne kwiaty - mają piękny kolor i nietypową budowę kielicha - mam tu na myśli płatki kwiatu, dzięki czemu genialnie się prezentują. Po zrobieniu zdjęć dotarło do mnie z czym kojarzy mi się jeszcze ten kolor. Otóż jeszcze zanim nadeszła wiosna kupiłam lakier hybrydowy Indigo o nazwie Adriatic, który idealnie pasuje do tych kwiatów. Chwila namysłu i już malowałam paznokcie i sięgałam po aparat. Aby manicure nie był nudny dodałam nieco Kopciuszka, czyli najnowszego tworu Indigo zwanego pixel effect. Całość prezentuje się genialnie nawet na krótkiej płytce paznokcia. Jestem również zachwycona pixelem - w słońcu mieni się jak głupi - to chyba będzie w tym roku mój ulubiony dodatek do manicure hybrydowego.


Dostępność: online/salony instruktorek Indigo
Cena: 29 zł / 55 zł
Wykończenie: kremowe
Krycie: 2 warstwy
Pojemność: 5 ml / 10 ml
Pędzelek: płaski, szeroki


Adriatic może i kojarzy się z oceanem, jednak dla mnie tak jak napisałam na wstępie to idealne dopasowanie do chabrów bławatków. Piękny, kwiatowy kolor idealnie sprawdzi się na ciepłe miesiące. Oprócz koloru za lakierem przemawia również dobre krycie już po 2 dwóch warstwach, samopoziomująca formuła, szeroki i wygodny pędzelek, niedrażniący zapach oraz bezproblemowa aplikacja.


Jakie kolory lubicie na paznokciach?
Podoba Wam się pixel effect?
Copyright © 2014 Maleńka bloguje , Blogger