• EFEKTIMA • hydrożelowe płatki pod oczy (NEW!)

• EFEKTIMA • hydrożelowe płatki pod oczy (NEW!)

Hydrożelowe płatki pod oczy to był pierwszy kosmetyk marki Efektima jaki kiedykolwiek używałam. Bardzo miło jest obserwować rynek kosmetyczny i widzieć, że asortyment marek jest wciąż powiększany, a tak było w przypadku tego produktu. Pojawiły się nowości - aż 5 nowych wersji tego jednego z najbardziej rozpoznawanych produktów tej firmy. W ofercie pojawiły się płatki Snail & Vitamin C, Hialu-Rose, Gold & Collagen, Black-Detox oraz Shiny Look. Trzy ostatnie wersje miałam okazję w ostatnich dniach przetestować i zakładam, że jesteście ciekawi efektów.


Płatki pod oczy są przeznaczone do walki z różnymi problemami - i tak Shiny Look mają za zadanie wygładzać i rozświetlacz okolice skóry pod oczami, Black - Detox ma walczyć z workami i cieniami, natomiast Gold & Collagen powinny wygładzać zmarszczki i pozytywnie wpływać na zmęczoną skórę. Rzeczywistość jest jednak nieco inna - w moim odczuciu wszystkie płatki wykazują podobnie działanie.

Skóra pod oczami jest wygładzona, napięta i nieco rozjaśniona. Stosując się do porady z opakowania, aby uprzednio schłodzić płatki nieco wzmacniamy ich działanie i dodatkowo zyskujemy zmniejszenie opuchlizny pod oczami jeśli taka występuje. Ciężko zaobserwować konkretny efekt po jednorazowym zastosowaniu tego kosmetycznego gadżetu, jednakże trzeba przyznać, że jest to świetne rozwiązanie przed wielkim wyjściem lub do szybkiej regeneracji - u mnie był to moment powrotu z urlopu na którym dzień w dzień byłam wystawiona na działanie słońca i morskiej wody.

Mam jeszcze jedną małą uwagę - wersja Shiny look, którą widzicie na zdjęciu poniżej od razu skojarzyła mi się z kosmetykami glow, które szturmem podbijają rynek (m.in. Eveline czy Selfie Project i ich glitter maski). W tych płatkach zanurzony jest brokat oraz gwiazdki, które można znaleźć w konfetti. Wprawdzie zatopione są bardziej po przeciwnej stronie płatków, niż ta, którą naklejamy na skórę, jednak uważajcie aby nie zarysować sobie nimi skóry jeśli w jakimś egzemplarzu ułożą się one inaczej.


A Wy jakie macie patenty na pielęgnację przed wielkim wyjściem?
Jak dbacie o skórę wokół oczu?

• Full Mellow • jelly soap Watermelon love

• Full Mellow • jelly soap Watermelon love

Wybaczcie mi ciszę na blogu, która trwa od ponad miesiąca.. Po nawale pracy potrzebowałam totalnego resetu na urlopie, który również przyniósł nowe - od końcówki czerwca jestem szczęśliwą narzeczoną! Teraz jednak wracam - zacznę od wypowiedzenia się na temat kosmetyków, które towarzyszyły mi na wyjeździe - a mam kilka ciekawych propozycji. Na start wrzucam wygodne w podróży mydełko - jest inne niż wszystkie, daję słowo. Przedstawiam zatem żelowe mydło Full Mellow o zapachu Watermelon love.


Mydełko kupiłam podczas targów Ekocuda. Skusił mnie zapach - arbuza, który mocno kojarzy mi się z latem, a jest tak rzadko wykorzystywany w kosmetykach. Na stoisku był dostępny tester, więc miałam szansę od razu zauroczyć się zapachem oraz nietypową konsystencją produktu. Koszt przedsięwzięcia na targach mieścił się bodajże w 20 zł za 80 g (+/-5g).

Mydełko mieści się w plastikowym pojemniczku, nazwijmy je roboczo mydelniczką (zaraz wyjaśnię dlaczego;)) z blokadą niczym przy napojach izotonicznych czy innych Kubusiach Play mającą świadczyć o nienaruszonym stanie produktu. Opakowanie w czasie denkowania produktu robi za swoistą mydelniczkę - po każdym użyciu względnie osuszony produkt należy odkładać w suche miejsce, aby wydłużyć możliwy czas eksploatacji. W upalne dni zaleca się również chować mydełko do lodówki - oprócz trwałości zapewnia również przyjemne doznania podczas brania prysznica.  Swoją drogą zdarzyło mi się kilka razy znieważyć podane zasady - nie było tragedii jak w przypadku gremlinów, jednakże kostka zaczęła się szybciej strzępić na kawałki, które odrywając się ginęły w odpływie..

Samo mydełko ma przyjemny zapach z wyczuwalną nutką arbuza (jedna z trzech dostępnych opcji), jednak jest to zapach nieco podrasowany, bardziej wyrazisty niż świeży arbuz. Mydełko pachnie nim cały czas, wzmaga się podczas używania, choć nie pieni się przy tym zbytnio, natomiast wyczuwam go jeszcze chwilę po umyciu. Używałam go zarówno do mycia rąk jak i ciała - w żadnym przypadku nie narzekałam na przesuszenie. I dochodzimy do kulminacyjnego momentu. Otóż cały fun polega jednak na jego konsystencji. Używając tego produktu istnieje poczucie korzystania z galaretki. Ciekawe rozwiązanie, niemały bajer żeby kogoś zaskoczyć - mój facet miał fascynację przez kilka dni, jednakże składa się na to wyższa cena w połączeniu z dużo mniejszą wydajnością. Plus jeszcze pilnowanie go, aby miało odpowiednią temperaturę i wilgotność nie była ponad normę..


Co sądzicie o takim produkcie? Znacie markę Full Mellow i ich produkty?
Copyright © 2014 Maleńka bloguje , Blogger