Denko styczeń

Pięknie zaczęłam luty - posty regularnie i z dużo większą częstością, aż tu nagle taki klops.. Instagramowicze są na bieżąco - rozchorowałam się. Post przez moje rozbicie tworzył się 3 dni, ale uwaga uwaga - dzisiaj zakończyłam pisanie :D
Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam w pełni zadowolona ze swoich zużyć. Wiem, że nie jest aż tak źle, ale patrząc na przybywające kosmetyki (choć ostatnio nieco się opanowuję :D) jak i zapasy to mogłoby być lepiej. A więc zacznijmy - oto gromadka zużyć..

Na start pielęgnacja. A wśród niej.. Sól do kąpieli White Flower's - część posłałam w świat, część dorzucałam tradycyjnie do kąpieli, a z części zrobiłam tonik. W każdej dziedzinie sprawdzała się świetnie - spotkamy się jeszcze, bo nie zdążyłam spróbować jej w peelingu własnoręcznie robionym. Kolejne punkty to niestety wyrzutki - mleczko do ciała pomarańczowe oraz kakaowe Ziaja - zapachy były spoko, również cieszyła mnie obecność pompki, jednak wolę bardziej zwartą konsystencję.. więc używałam niechętnie i dopadł mnie termin przydatności. W szafce zapodziała mi się buteleczka po balsamie do ciała Evree - zużyłam z przyjemnością, recenzja >KLIK<. Rosyjskie kosmetyki coraz częściej pojawiają się w mojej pielęgnacji i jestem z nich zadowolona - peeling do masażu Bania Agafii nie stanowił wyjątku - co prawda nie był mocnym zdzierakiem, ale zapewnił przyjemne mizianie (recenzja >KLIK<). Krem do rąk Dove z zeszłorocznej zimowej limitki niestety niczym specjalnym się nie wyróżniał, podobnie jak krem do twarzy Melisa, jednak dużym plusem było to, że przyzwoicie zachowywał się pod makijażem, a niewielka tubka (miniatura) swobodnie mieściła się do kosmetyczki - recenzja >KLIK<. Z kremu do biustu Clarena byłam zadowolona, bo fajnie ujędrniał, jednak po miniaturce ciężko powiedzieć coś więcej, gdyż wystarczyła mi zaledwie na kilka użyć. Maseczka Yasumi jednak pozytywnie zaskoczyła mnie nawilżeniem cery po nocy, choć po ujawnieniu Shinyboxa wiele osób obawiało się zapychania. Dość długo męczyłam złoty peeling Vedara, ponieważ nie bardzo przypadł mi do gustu jego zapach - działanie mimo wszystko było jednak pozytywne (recenzja >KLIK<). Płatki pod oczy Puederm również mi nie szły i się przeterminowały, z resztą zostawiłam je niedomknięte i wyschły - jednak nie było mi ich szkoda, bo okazało się, że brakowało w nich obiecywanego kolagenu, no i w użyciu nie były wygodne.. (więcej >KLIK<)

Kolejna kategoria, coś a'la oczyszczanie. W ostatnim czasie moje włosy nie raz ratował suchy szampon Syoss, który miał niesamowity zapach, robił swoje, przy czym nie do końca był suchy - przewiduję mu osobny wpis. Chusteczki nawilżane Go Pure to mój stały bywalec. Emulsja do higieny intymnej Biały Jeleń nie podrażniała, dobrze myła, więc jest okej, jednak na rynku jest tyle produktów, że pewnie prędko się nie spotkamy. Żel pod prysznic z perełkami zawierającymi olejek Isana był fajny, jednak pod koniec opakowania praktycznie nie wyczuwałam jego zapachu :[ - nie mam zielonego pojęcia dlaczego. (więcej >KLIK<)

Co do kolorówki, to 2 tusze to wyrzutki - jakoś się walały zapomniane w kosmetyczce - mój ulubiony hypoalergiczny tusz wydłużający Bell oraz Isadora Build-up mascara extra volume, która w sumie niczym mnie nie zaskoczyła. Ostatnio zużyłam końcówkę pokruszonego rozświetlacza z Wibo, który jak dla mnie za tą cenę jest fenomenalny - mam już nawet następny (i niestety też go pokruszyłam..). Eyeliner stymulujący wzrost rzęs Astor był bardzo dobry w użyciu - można było namalować zarówno cienką jak i grubszą kreskę, nie kruszył się i w miarę szybko zasychał, jednak zbawiennego działania na rzęsy nie zauważyłam. Tusz LadyCode faktycznie pogrubiał rzęsy - miał w sobie jakieś takie włókienka czy coś, jednak dla mnie miał niewygodną szczoteczkę ;)

To by było na tyle w tym miesiącu. Mam nadzieję, że kolejny miesiąc również przyniesie sporo zużyć. Postaram się również zrobić porządek w półce z kolorówką, bo coś czuję, że tam również walają się zapomniane tusze czy błyszczyki. A jak Wam poszło ze zużyciami? :)

33 komentarze:

  1. Suchy szampon z Syoss mnie ostatnio uczulił :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Akurat niedawno otworzyłam peeling Vedara, na szczęście mi zapach nie przeszkadza :)

    OdpowiedzUsuń
  3. produkty Isany pod prysznic słabo pachną

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam olejek z isany i uwielbiałam go za zapach :) KIEDYŚ do niego wrócę, z naciskiem na kiedyś biorąc pod uwagę moje zapasy żeli :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Spore denko, jeszcze niczego z Twoich produktów nie miałam. Płyn Jelenia czeka w kolejce.

    OdpowiedzUsuń
  6. Duże te denko.
    Testowałam Evree i przyznam,że uwielbiam kosmetyki tej firmy. Testowanie ich to sama przyjemność :)
    _____________________
    www.justynapolska.com
    Fashion & Beauty

    OdpowiedzUsuń
  7. Ogromne to Twoje denko, gratulacje :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ładne denko. To mnie wkurza w tym rozawietlaczu Wibo ze tak się kurszy. Ja swojego nawet do domu nie doniosłam w całości.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaka gromadka! Zuzycie rozświetlacza podziwiam, dla mnie to nierealne :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Mleczko pomarańczowe z Ziaji dosłownie męczyłam, to jedyny produkt który mi się przypadł do gustu z Ziaji :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten rozświetlacz jest moim pierwszym i jak na razie mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  12. O popatrz, a ja miałam olejek Vedara z tej samej serii i zapach pokochałam :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Tyle produktów, a znam zaledwie 2 :D
    Dużo ostatnio na blogach Evree, może czas coś przetestowac :D

    OdpowiedzUsuń
  14. łaaaaaaaał! jak ci się udało wykończyć rozświetlacz :D!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ładnie Ci poszło :)
    Znam tylko żel Isany, lubię jego zapach ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Spore denko :) mam ten rozswietlacz z wibo i też sobie go chwalę :) z evree miałam balsam ale ta biała wersje :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Muszę przetestować ten suchy szampon :D

    OdpowiedzUsuń
  18. fiu fiu jest na co popatrzeć ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Super denko, żel pod prysznic z Isany miałam i jak dla mnie zapach po nałożeniu na mokre ciało, był strasznie chemiczny i bardzo odróżniał się od zapachu w opakowaniu.

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo lubię kosmetyki White Flowers, gratuluję wytrwałości w tak sporym denku.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo lubię kosmetyki White Flowers, gratuluję wytrwałości w tak sporym denku.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetny post, widzę że zużywasz sporo kosmetyków to podobnie jak ja :D Zaciekawiła mnie ta maskara z Bell ;)

    http://wszystkooczymmarzakobiety.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. wooow jak sporo tego ;o ja nie pamiętam kiedy osttanio cokolwiek wyrzuciłam ;o

    OdpowiedzUsuń
  24. kończe ten peeling Vedary też tak myślę o tym dziwnym zapachu

    OdpowiedzUsuń
  25. Też mam w planach kupić suchy szampon Syoss. Mówisz, że warto?

    OdpowiedzUsuń
  26. lubię ten szampon syoss :D a balsamy evree jedne z moich ulubionych :P

    OdpowiedzUsuń
  27. denko, ogromne, chociaż ja to mam tendencję do dużych opakowań a nie próbek... dlatego u mnie trwa to dłużej :) suchy szampon nie raz mnie uratował, biały jeleń sprawdził się w szpitalu, a issana jest dobra na krótkie podróże... :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i każdy komentarz ♥

Copyright © 2014 Maleńka bloguje , Blogger