Słodko-leśny peeling Agafii
Peelingi do ciała to jedne z tych kosmetyków, na które jestem najbardziej otwarta - chętnie testuję różne warianty, choć unikam solnych, gdyż mnie podrażniają. Składając zamówienie na Goodies bez chili zawahania wrzuciłam do koszyka peeling do masażu Bania Agafii - rosyjski kosmetyk w zawrotnej cenie 6,50 aż się o to prosił. Jeśli chcecie dowiedzieć się czy mnie zadowolił czy podrażnił zapraszam do dalszej części posta ;)
Podobają mi się opakowania tej marki. Większość peelingów czy maseczek kupowanych w zwykłej drogerii to takie w saszetkach, które otwierasz raz, a później bujasz się z pozostałą częścią kosmetyku do następnego użycia. Tutaj sprawę rozwiązuje zakrętka, dzięki której powietrze nie dostaje się do kosmetyku, co pozwala na rozciągnięcie w czasie zużycia go do końca. Saszetka sama w sobie jest również wytrzymała - nie raz już ją ściskałam czy rolowałam by wydobyć peeling, a ona pozostaje w stanie nienaruszonym (no może widać delikatne zagniecenia). Dodatkowym plusem jest również taka forma saszetki, że można ją postawić.
Rosyjskie kosmetyki słyną z bardzo bogatych składów - tutaj osoby, które się w nie zagłębiają będą zadowolone. Otóż zdzierakiem nie jest sól ani cukier, lecz pestki arktycznej maliny - wynika z tego kolejny plus - wydajność - wszak pestki się nie rozpuszczają. Mimo to, peeling nie jest może nadzwyczajnie mocny, jednak twarde drobinki potrafią przyszorować.
Nieco żelową bazę tworzy mieszanka olei wśród których znajdziemy olej z nasion rokitnika i syberyjskiego cedru oraz organiczne oleje szarłatu, rumianku i nagietka.
Nieco żelową bazę tworzy mieszanka olei wśród których znajdziemy olej z nasion rokitnika i syberyjskiego cedru oraz organiczne oleje szarłatu, rumianku i nagietka.
Przyznam, że nigdy nie przepadałam za leśnymi zapachami, jednak ten tutaj zupełnie mi nie przeszkadza, a nawet mi się podoba. Wyczuwam tutaj połączenie zapachu drzewnego, leśnego, właśnie takiego cedrowego z delikatną słodyczą (malina/jeżyna).
Znacie go, a może macie innych ulubieńców godnych polecenia wśród kosmetyków tej marki?
Zapach mnie kusi i oczywiście cena! Muszę przetestować :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, mój blog/KLIK :))
Zapach leśny> To zdecydowanie coś dla mnie <3
OdpowiedzUsuńmiałam okazję używać, to bardziej taki żel peelingujący :)
OdpowiedzUsuńJa też z leśnymi zapachami mam dziwną relację, zazwyczaj mi się nie podobają, ale kilka razy jakiś tam zaskoczył mój nos i wiem, ze może być nieźle. :)
OdpowiedzUsuńchętnie spróbuję
OdpowiedzUsuńMiałam go, może nie jest mocnym zdzierakiem ale przyjemnie mi się go używało przez zapach i nawilżanie :)
OdpowiedzUsuńLubię te saszetkowe peeling Bani, są delikatne, ale całkiem przyjemne. Zapach tego był moim faworytem :)
OdpowiedzUsuńJa znam tylko ich maseczki.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ich produkty, a maseczki są genialne :)
OdpowiedzUsuńChcę poczuć ten zapach :)
OdpowiedzUsuńNie znam ale chętnie poznam ;)
OdpowiedzUsuńMam go w swoich zapasach, muszę go odkopać:)
OdpowiedzUsuńSamym zapachem kusi:)
OdpowiedzUsuńNie używałam jeszcze peelingów z tej marki, ale jestem zwolenniczką kosmetyków do ciała, więc chyba się skuszę :) Zwłaszcza, że zapach musi być cudowny ! W wolnej chwili zapraszam do mnie :) Pozdrawiam: www.ourloveourpassion.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWolę mocniejsze peelingi :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam peelingi do ciała! :) Ale troszku mocniejsze- chyba że do twarzy to wybieram enzymatyczne :)
OdpowiedzUsuńMam go, ale jeszcze nie używałam :)
OdpowiedzUsuńZastosowanie pestek malin jest świetnym pomysłem, muszę go koniecznie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńChyba przy zamawianiu na Goodies, także skuszę się na ten peeling, nie miałam ich jeszcze jednak bardzo mnie ciekawią :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze nic tej marki, ale te saszetki z zakrętkami to genialny pomysł.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze kosmetyków tej marki! A opakowania mają super :) ❤
OdpowiedzUsuńOhh..mnie peelingi solne okrutnie podrażniają, zdecydowanie wole te na bazie cukru, pestek czy kawy. Może w końcu skuszę się na rosyjskie cuda.
OdpowiedzUsuń