Snow in love
Mamy luty, a u mnie za oknem od samego rana pada. Dziwne rzeczy dzieją się z naszymi porami roku od jakiegoś czasu - jeszcze kilka lat temu po wyjrzeniu za okno ujrzelibyśmy biały puch, a dzisiaj pluchę. Wprawdzie po kilku ostatnich 'zimach' nie nastrajałam się na śnieg w lutym, jednak do tej pory uważałam, że drugi miesiąc roku będzie jeszcze odpowiednim czasem na opinię o wosku Yankee Candle Snow in love. Czy się myliłam?
Sam zapach dostałam rok temu na święta - od tego czasu leżał sobie aż do stycznia tego roku i w nagłym przypływie zimowej aury wyciągnęłam go z czeluści szuflady, wybiegłam na śnieg i zaczęłam robić zdjęcia. Gdy wróciłam, kawałek tarty od razu wylądował w kominku.
Przyznam, że spodziewałam się świeżości, takiej wręcz mroźnej z ewentualnym akcentem zapachu, który przywodzi na myśl coś ciepłego zimą - jak np kubek termiczny z herbatą czy uścisk ręki kogos bliskiego naszemu sercu.
Wosk jednak zweryfikował moje oczekiwania - po rozpaleniu czuć delikatny z nutką słodyczy, otulający zapach, w którym tak jak obiecuje producent czuć paczulę (drzew iglastych niestety mój nos nie odnajduje). Przyznam, że już przy pierwszym paleniu wyczuwałam pudrowość, jednak jakoś mi do niego nie pasowała.. więc odbyło się kilka sesji z tym zapachem w kominku ;)
Często przy zapachach dodaje się własne skojarzenia - często miłe wspomnienia. Tutaj i ja zabłysnę tym razem. Co można romantycznego robić zimą? Iść na spacer trzymając się za dłonie (w jednej rękawiczce :D), porzucać się śnieżkami, a na końcu wylądować na nim w ramionach partnera i uhonorować wygraną całusem lub.. wybrać się na łyżwy - wspólnie zataczać kółka, trzymać się za ręce a później wrócić do domu i przyrządzić czekoladę na gorąco :) Tak ja to widzę, świetna zabawa z partnerem jak dla mnie :)
Ten jak i inne woski Yankee Cnadle możecie kupić w sklepie internetowym Goodies w cenie 8 zł - niestety złotóweczkę poszła w górę z racji kursu dolara oraz kosztów zakupu hurtowego. Mimo wszystko uważam, że warto kupić, by w mieszkaniu pięknie pachniało :)
Ja go prawie w ogóle nie czułam, bardzo, bardzo delikatny.
OdpowiedzUsuńnigdy nie mialam tych wosków :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam YC! Tego zapachu jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuń_____________________
www.justynapolska.com
Fashion & Beauty
miałam go dwa razy , za drugim całkowicie mnie do siebie przekonał.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy dla mnie ;) na cocolita były po 7 jak ostatnio zamawialam ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam woski, muszę go sobie kupić. :)
OdpowiedzUsuńMam go gdzieś w domu, muszę go znaleźć i wreszcie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio wróciłam do świec, robię sobie mały detox od wosków ;)
OdpowiedzUsuńkurcze, u mnie też deszcz zamiast śniegu i temperatura na plusie... dziwna ta zima...
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem zapachu :)
OdpowiedzUsuńW zimie można romantycznie grzać się pod jednym kocykiem :D
OdpowiedzUsuńmkimo wsyztsko cieszę sie, że już po zimie ;D więc nie jara mnie ten wosk haha
OdpowiedzUsuńmoje woski czekaja na wyzsze cisnienie atmosferycznel:P
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że spodobałby mi się :)
OdpowiedzUsuńTeż nie wyczuwam w nim iglaków i chyba dobrze bo go polubiłam :)
OdpowiedzUsuń