Cure solutions
Piątek - początek weekendu, leniwy dzień. Czasem mam chęć na małe szaleństwo, ale dzisiaj jestem zdecydowanie ospała, jedyne co mi się marzy to łóżko, na którym mogłabym leżeć i Grzesio u boku z opcją 'karm i drap' :D No ale jak się nie ma co się lubi.. Pracuję dzisiaj i jestem od kilku dni nie wyspana - ostatnie upały powodowały u mnie późne zasypianie - dopiero koło 2-3 w nocy, kiedy się już nieco ochłodzi. Dzisiaj po pracy zatem chętnie sięgnę po jakąś maseczkę, która przywróci mnie do życia - sprawi, że moja twarz będzie wyglądała lepiej. Może sięgnę po maseczkę Cure solutions od Yves Rocher? Czemu? Czytajcie dalej ;)
Maseczkę wygrałam u Marty - koniecznie zajrzyjcie na jej bloga ;)
Składniki (INCI): aqua, glycerin, aloe barbadensis leaf juice, methylpropanediol, alcohol, sodium polyacrylate, propylene glycol, sesamium indicum seed oil, maniferin, parfum, phenoxyethanol, cinnamosma fragrans leaf oil, camellia sinensis leaf extract, butylene glycol, moringa pterygosperma seed extract, linalool, limonene, methylparaben, Cl 15985, Cl 16035
Konsystencja: Niezbyt gęsta, ale nie spływa z twarzy, tylko ładnie się wchłania.
Kolor: Nietypowy jak dla mnie - pomarańczowy. Chyba jeszcze nie miałam maseczki o takiej barwie ;)
Zapach: Specyficzny, ziołowy. Mi się podoba, choć wiem, że nie każdy lubi taką gamę zapachów. Podoba mi się jej zapach, dzięki niemu z chęcią jej używam.
Działanie: Producent obiecuje usuwanie zanieczyszczeń skóry, łagodzenie, wygładzenie zmarszczek, rozświetlenie cery.
Zmarszczek co prawda jeszcze nie mam, więc ciężko mi się tu wypowiedzieć, ale.. Jeśli chodzi o rozświetlenie cery to u mnie sprawdza się całkiem dobrze, choć do blasku niczym gwiazda Hollywood jeszcze troszkę mu brakuje. Moja cera jest po użyciu tej maseczki ładna, świeża i promienna - dobrze sprawdza się na dzień, kiedy wyglądam jak szara myszka - niewyspana dziewczynka.
Wydaje mi się, że zawarte w niej ekstrakty i olej powodują, że skóra jest nieco załagodzona, delikatnie ją otula. Usuwania zanieczyszczeń się niestety nie dopatrzyłam.
Podsumowanie: Fajna sprawa z tym delikatnym ożywieniem twarzy, cera lepiej wygląda, ale jednak to dla mnie zbędny bajer - około 60-70 zł za 50 ml tej niewielkiej przyjemności to dla mnie stanowczo za dużo. Wolę poszukać jednak czegoś lepszego ;)
Macie jakieś sprawdzone maseczki w tubkach? :)
faktycznie bajer za taka cenę :D ale rac na jakiś czas można poszaleć!
OdpowiedzUsuńUroczy ma kolor ale cena lekko za wysoka :)
OdpowiedzUsuń60 czy 70 zł daaaj spokój - never! :DD
OdpowiedzUsuńPs. też nie mogę ostatnio zasnąć tz. jak kładę się wcześniej np. o 22,a le jak 'normalnie' o 24 to już ok :D Nie wiem czy winna jest pogoda czy mój rytm kładzenia się spać :DD
Nie używałam jeszcze tej maseczki.
OdpowiedzUsuńNaprawdę sporo, jak za takie małe opakowanie. Chociaż jeśli jakoś twarzy pomaga... ale nie, zbyt drogo ;)
OdpowiedzUsuńRegularnie używam maseczek, ale jeszcze żadnej nie kupiłam ponownie ;)
OdpowiedzUsuńTą mam w planach, tylko czekam na dobrą okazję.
Maseczki za taką cenę chyba bym nie kupiła :)
OdpowiedzUsuńTej maski jeszcze nie probowalam, ale cena faktycznie spora ;)
OdpowiedzUsuńMi również szkoda za taką cenę maseczki kupować.
OdpowiedzUsuńJa próbowałam maseczkę w tubce z Avonu i u mnie się sprawdza : )
Również cena mnie nie przekonuje.. Jeśli chodzi o maseczki do twarzy to stawiam na te w saszetkach. Dają możliwość przetestowania, bez konieczności brania całego opakowania na raz :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie cena wysoka, tym bardziej, że to tylko 50ml :/ Fajnie, że coś tam robi, ale jednak na taką cenę to za mało :)
OdpowiedzUsuńzbyt wysoka cena odrzuca, lecz rodukt wygrałaś więc fajnie przetestować coś nowego :D
OdpowiedzUsuńMnie też dopadło wczoraj lenistwo, może ze zmianą pogody na troszkę chłodniejszą. :) Kurcze, rzeczywiście minusem jest cena, nie dałabym aż tyle za maseczkę, szczególnie że tańsze też są w porządku. :)
OdpowiedzUsuńtaka cena to nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuń