Tragedia zwierząt - wciąż możecie pomóc!
Co uważacie za największe nieszczęście?
Zbity ulubiony wazon, jedynka na sprawdzianie? A może zbite lustro i 7 lat nieszczęścia?
A co jeśli w zagrożeniu jest życie? Co jeśli kogoś stracicie? Co wtedy, gdy zginie ktoś, kogo nikt nie chciał?
Przeczytajcie i udostępniajcie.
Własność tekstu poniżej: http://www.centaurus.org.pl
"Nie myśleliśmy, że w Sylwestra zakomunikujemy Wam tak smutne wieści. Chwilę temu, we wrześniu, zakupiliśmy naszym podopiecznym ich skrawek ziemi - stary folwark w Szczedrzykowicach. Znalazło tam schronienie blisko 200 naszych koni, wiele psów i kotów. To wszystko dzięki Waszemu wsparciu - całość zakupiliśmy z 1 % podatku. Pozostało jeszcze na przystosowanie obór na stajnie, budowę boksów, ogrodzeń, doprowadzenie wody i prądu.
Ale Pałac miał 150 lat, stare instalacje, które chwilę temu zastaliśmy.. i na ich naprawę nie starczyło już pieniędzy. W Pałacu było zimno i wilgotno, ale nasza radość z bycia wreszcie na swoim sprawiała, że wspólne mieszkanie dla prawie 15 opiekunów, w tym również wolontariuszy, dla naszych zwierząt, było radością. Wiedzieliśmy, że zima będzie ciężka, o centralnym mogliśmy pomarzyć, piec to koszt około 20 tyś zł - w tym roku to było nierealne. Ale w Nowy Rok wchodziliśmy z wielkimi planami, miała powstać nawet mini klinika dla naszych zwierzaków, we współpracy z lek wet Krzysztofem Kmiecikiem, który od lat, również tutaj, otacza nasze konie opieką. (...)
Dziś obiecaliśmy sobie, że pierwszy wieczór odpoczniemy - popatrzymy na nasze konie, i ocalone psy. Będziemy wspólnie z naszymi zwierzakami świętować nadejście Nowego Roku, który przyniesie nowe pomysły, i nowe rozwiązania.
Tymczasem plany runęły zanim w ogóle zdążyliśmy nastawić czajnik z herbatą. Było koło 20stej. Głośny wybuch na górze, ktoś otworzył drzwi, buchnął ogień na poddaszu, gdzie mieszkała część osób oraz psy. Po zimnym, wilgotnym Pałacu przelał się strumień gorąca. Na nic nie było czasu. Schody zajmowały się lawiną ognia jeden po drugim, pędząc w dół. Wszyscy wybiegli, zaczęła się panika - co rozsądniejsi powstrzymywali pozostałych przed wejściem do środka. Ktoś nagle krzyknął, że przecież psy są na górze.. ale ogień buchał z okien czerwonymi obłokami. Nasza Lusia, maleńka Lusia.. w pokoju wraz z Lalunią, niczego nieświadome spały pod kołdrą, jak zawsze. Roxy pilnowała pokoju, w którym było biuro i jej ulubione czerwone posłanko z zabawkami. Teraz pewnie leżała pośród gumowych kości, ukochanych sznurków do rozciągania, Pana Misia, którego codziennie obgryzała już niczego nieświadoma. Co chwila ktoś wyrywał się, że może zdąży - ale wejścia do Pałacu już nie było. Całe górne schody zajęły się ogniem. Pałac był drewniany, poddasze i kopuła również - wystarczyła chwila.
Chwila, by zgasić życie.
Chwila, by zrujnować to, na co pracowaliśmy, to co Wy wspieraliście.
Przepraszamy, Lusiu. Przepraszamy, Roxy. Przepraszamy, Laluniu. Miałyście jechać do domu tymczasowego. Już nie pojedziecie..(...)
Ogień strawił lekarnię, straciliśmy wszystkie zapasy leków dla koni z RAO, leki przeciwbólowe i szereg innych, suplementy, środki opatrunkowe - nasz cały zapas dla prawie 200 naszych ukochanych koni. Koni, które każdego dnia potrzebują tych leków, aby móc żyć godnie - lub, w przypadku koni z RAO, żyć w ogóle.
Ogień strawił wszystko, co mieli nasi pracownicy i wolontariusze.(...)
Prosimy Państwa o pomoc, prosimy o każde wsparcie. Potrzebne są fundusze na leki i same leki, środki opatrunkowe, lodówka na leki, potrzebna jest słoma i siano, potrzebna jest karma dla psów, bo spłonęły nasze 3 miesięczne zapasy. Spłonęły kontenery dla kotów, karma dla kotów, posłania. Potrzebne są materiały budowlane - by nasze konie miały nas na co dzień. Na folwarku stary, lekko zrujnowany Pałac był jedynym miejscem dla bytowania ludzi. W chwili obecnej - takiego miejsca nie ma. Każdy kąt zagospodarowaliśmy dla zwierząt, nawet garaże przerobiliśmy na boksy.
Przydadzą się koce, kurtki, buty, rękawiczki, wiadra w dużej ilości, nagrzewnice. Błagamy, nie zostawiajcie nas w tej chwili próby - bez Was wiele lat naszej działalności legnie w gruzach..
I choć nigdy nie poczujemy już mokrego noska naszej ukochanej Lusi, nie spotkamy Lali jak wyjada ze stołu kolacje, ani nie zobaczymy wesołej Roxy hasającej po schodach. Ale pod opieką pozostało nam ponad 500 koni i setki innych zwierząt, wiele psów i kotów - prosimy, dla nich."
Wysyłając sms o treści KONIE na wbranynumer 74567 koszt 4,92 zl bruttonumer 76567 koszt 7,38 zl bruttonumer 79567 koszt 11,07 zl bruttonumer 91983 koszt 23,37 zl bruttonumer 92585 koszt 30,75 zl brutto
wspierasz Fundację Centaurus
Śliczne są te pieski, bardzo mi ich szkoda :((
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Chyba tylko komuś bez serca nie byłoby ich szkoda.. :(
UsuńNa pewno pomogę ♥
OdpowiedzUsuńzapraszam kochana na konkurs na moim blogu ♥ / nowa notka :)
Te zwierzaki teraz zdecydowanie potrzebują pomocy :)
UsuńZ pewnością zajrzę ;)