Naustny ulubieniec wakacji - miętowy Carmex
W lipcowych ulubieńcach kosmetycznych mogliście przeczytać o miętowym Carmexie. Ci, którzy są ze mną już dłużej wiedzą, że nigdy wcześniej nie miałam Carmexa i nie wiedziałam o co ten cały szum wokół marki. Jednak podczas spotkania organizowanego przez Olę wśród fantów znalazłam i jego - miętowy balsam do ust znanej marki Carmex. Początkowo zabierałam się do niego jak pies do jeża - tak perfidnie zdradzać moje inne smarowidła z tym żółtkiem? Nie to nie dla mnie.. Jednak gdy nastało gorące lato chęć przetestowania czy mięta schłodzi moje usta i da ukojenie była silniejsza. Jednym ze skutków jest ta recenzja ;)
Opakowanie:
Bardzo charakterystyczna żółta tubka z logo marki oraz grafika, która po krótce przedstawia wersję zapachową - tu listki mięty. Zakrętka ma na sobie wypukły napis - również nazwa marki. Kolor zakrętki w tej wersji zielony, podobnie jak i w jaśminowej. W pozostałych są czerwone (klasyczny, truskawka, wiśnia). Oprócz tego tubkę przy zakupie dostajemy zaklejoną folią na kartoniku dzięki czemu mamy pewność, że nikt wcześniej nie użytkował naszego kosmetyku.
Na minus jak dla mnie jest fakt, że pomiędzy zakrętką a samą tubką podczas luźnego noszenia go w torbie zbiera się budek - okej łatwo to doczyścić i nie nachodzi bezpośrednio na aplikator, ale jednak denerwująca sprawa..
Opis producenta znajduje się na tyle kartoniku. Podobnie jak i skład, jednak ten znajdziemy również bezpośrednio na tubce.
Zaokrąglona końcówka po odkręceniu czepka ma w sobie niewielką dziurkę, która aplikuje pożądaną ilość balsamu. Zapach i smak kosmetyku jest neutralny - dobrze, bo pewnie bym go zlizywała jakby miał miętowy smak. Sam kosmetyk jest bezbarwny, lecz nie do końca przejrzysty, troszkę jakby mętny. Nie daje żadnego koloru na ustach. Wychodząc z tubki wydaje się zwarty, jednak po ustach rozprowadza się bez utrudnień.
Jedyną wpadkę konsystencji przeżył na wakacjach nad morzem. Cały czas noszę go w torbie i nie robi problemów, ale w drodze na Hel w korku przy aplikacji okazało się, że pod wpływem temperatury się rozpuścił, więc sporo kosmetyku wyszło z tubki na raz - niestety na marnację.
Działanie:
Ceniony i chwalony balsam sprawdził się również u mnie. Dba o usta - przy regularnym stosowaniu są miękkie i gładkie. Sam balsam daje również delikatny błysk na ustach niczym po użyciu błyszczyka bez drobinek - takie blask zdrowych ust. Ta wersja idealnie sprawdzała się przez całe wakacji, gdyż mentol zawarty w produkcie wywołuje przyjemne mrowienie ust i delikatne chłodzenie. W upały był niezastąpiony, stąd też dostał miano ulubieńca lipca. Ponadto produkt zawiera SPF15, więc jest dobry do użytko podczas przebywania na słońcu. Jednak w tej kwestii nie wiem jak by to tu udowodnić. Po prostu wierzę, że tak jest.
Ciekawa jestem jak Carmex sprawdziłby się w warunkach zimowych, jednak raczej wypróbuję go w innej wersji. Zimą jestem raczej zmarzlakiem, więc dodatkowe chłodzenie mi nie potrzebne :D
Podsumowanie:
Bardzo przyjemny balsam, który dba i pielęgnuje nasze usta. Poręczna tubka i chłodzenie przemawia do mnie, zwłaszcza latem. Nie wierząca żółtej tubce i wszelkim pochwałom o niej zostałam przekonana - jeden z moich hitów kosmetycznych lata.
Używaliście któregoś z Carmexowej rodziny? Jakie macie o nich opinie? Szczególnie ciekawa jestem pozostałych wersji ;)
P.S. Przypominam o rozdaniu, które trwa na moim blogu >>KLIK<<. Zainteresowanym Carmexem zdradzę, że w składzie nagrody-niespodzianki znajdziecie swoją żółtą tubkę tego specyfiku ;)
Ja miałam wersję wiśniową ale się z nią nie polubiłam. Jedynym Carmexem, który toleruję (i lubię!) jest wersja w słoiczku :-)
OdpowiedzUsuńJa mam truskawkową, lubie ;)
OdpowiedzUsuńnie miałam ani jednego Carmexa. Podobnie jak Ty mam swoje smarowidła... może i ja musze się przekonać:)
OdpowiedzUsuńCarmexów nie miałam a wszystkie recenzję sprawiają, że mam na nie wielką ochotę ;)
OdpowiedzUsuńoj zdecydowanie nie przepadam za carmexem ;P mrowi i nie mogę znieść jego zapachu.
OdpowiedzUsuńMam tubkę wiśniową, przyjemnie pachnie ale moim zdaniem z mocno suchymi ustami sobie nie radzi. Mimo to latem go się przyjemnie używa, zimą za to ląduje na dnie szuflady :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie mocno suche usta mogą stanowić dla niego wyzwanie ;)
UsuńJa mam ten zwykły carmex i on też chłodzi, więc ten musi po prostu zamrażać heheh ;)
OdpowiedzUsuńMoże się skuszę na inne wersje!
Ja akurat nie przepadam za chłodzącym efektem na ustach :)
OdpowiedzUsuńMam go w zapasach, ale nie przepadam za carmexem w tubie. Zdecydowanie bardziej wolę słoik ;)
OdpowiedzUsuńJa słoiczków za to unikam - nie lubię aplikować balsamów paluchem :-P
Usuńnigdy nie miałam żadnego Carmexu, ale jakoś mnie nawet nie ciągnie
OdpowiedzUsuńmi się carmex przejadł.. ileż mogłam go używać ;)) teraz moim hutem jest pomadka z Isany, aczkolwiek nie mówię że nie wrócę za parę miesięcy do Carmexu ;)
OdpowiedzUsuńCzęsto używane kosmetyki potrafią się znudzić ;)
UsuńCzyli w sam raz na upalne dni i spieczone usta słońcem, zapamiętam na następną falę upałów ;)
OdpowiedzUsuńmam go w zapasach ba nawet 2 carmexy mam ale po próbce jakoś nie mam nawet na niego ochoty :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam ! <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam miętowe kosmetyki :) Myślę, że i ten balsam przypadłby mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńmiałam, miałam niezły był :)
OdpowiedzUsuńzapamiętam:))
OdpowiedzUsuńMiałam wiśniową wersję - NIGDY WIĘCEJ. :D Kompletnie się u mnie nie sprawdził. :D
OdpowiedzUsuńCarmex w tubce się kompletnie u mnie nie sprawdza, ale lubię wersję w sztyfcie.
OdpowiedzUsuńja miałam w słoiczku, bo krótkim czasie się zassał i nie mogę go odkręcić:( nie przepadam, że efektem mięty przy takich produktach:)
OdpowiedzUsuńmiałam, ale wiśniowy.
OdpowiedzUsuńwolę Carmex w sztyfcie. jeśli wrócę do niego, to do takiej formy :)
oczywiście że znam carmex, używam od lat, tego w wersji klasycznej- w słoiczku i sztyfcie . tego nie miałam.
OdpowiedzUsuńJa niestety do Carmexa się nie przekonałam, szczerze go nie lubię :(
OdpowiedzUsuńwybieram raczej naturalne kosmetyki do ust, wyjątek to mój the BEST tisane ;)
OdpowiedzUsuńCarmex świetnie działa i leczy moje usta. Szczególnie wtedy gdy mam bardzo spierzchnięte i suche.
OdpowiedzUsuńCarmex nie sprawdza się u mnie ;)
OdpowiedzUsuńJa właśnie nie bardzo polubiłam się z Carmexem, opakowanie kojarzy mi się z klejem, ale to powiedzmy mniejsza o to. Ja miałam wersję truskawkową, która miała naprawdę dziwny zapach. I jak mam do wyporu śliczne opakowania i piękne zapachy to Carmex u mnie jest nisko w rankingu. No ale oczywiście jak kto woli. Fajnie, ze Ty się nie zawiodłaś i u Ciebie się sprawdził :)
OdpowiedzUsuńMiałam z Carmex jedną pomadkę, dobrze się u mnie wówczas spisała.
OdpowiedzUsuńmam normalną wersję i bardzo ją lubię;)
OdpowiedzUsuńMam wersję truskawową Carmexa, fajny , ale wolę Blistexa ;)
OdpowiedzUsuń