Opróżniamy nasze kosmetyczki: pielęgnacja ciała

Przez ostatnie kilka dni miałam jakieś małe zaćmienie blogowe. Niby kończyłam wcześniej pracę, ale jakoś nie miałam siły zebrać się w sobie i napisać nowego posta. W sobotę zaczęłam pisać kilka - jeden po drugim, ale ostatecznie żadnego z nich nie opublikowałam. Zna ktoś ten stan i podpowie mi jak wrócić do normalności? Myślę, że nie ma sensu przedłużać, więc już teraz zapraszam Was na mały przegląd polecanych przeze mnie kosmetyków do pielęgnacji ciała związany z wyzwaniem Trusted Cosmetics. 

Zawsze byłam zwolenniczką pięknej opalenizny - w takim wydaniu czuję się atrakcyjniejsza, jednak nigdy nie chodziłam na solarium i unikałam samoopalaczy. Wyjątek zrobiłam dla balsamu samoopalającego Vita Liberata - bez smrodku, bez przebarwień i plam, za to z wygodną jak dla mnie aplikacją, możliwością stopniowania i długo utrzymującym się efektem. Delikatniejszy, choć na pewno tańszy w uzyskaniu efekt przynoszą też brązujące balsamy do ciała pod prysznic - sama używam tubkowanego balsamu brązującego Lirene - latem efekt podsycenia opalenizny jest znikomy, ale po zimie, gdy nadmorska opalenizna odpuszcza jest okej ;)

Skoro już jesteśmy przy opaleniźnie, to w wakacje pokochałam olejek Soraya podkreślający opaleniznę - co prawda nie jest to suchy olejek, ale świetnie nawilża skórę po zejściu ze słońca. Uwielbiam również olejek lniany Mokosh, którego niestety nie ma na zdjęciu. Latem odpuszczam smarowanie ciała ciężkimi balsamami czy masłami, w ogóle to najchętniej nie paćkałabym się w niczym, ale skóra ma swoje potrzeby. W ostatnich dniach namiętnie używałam balsam w sprayu Vaseline - szybka aplikacja, wchłanianie i miły, ale nie duszący zapach bardzo mnie cieszyły - wyzerowałam już tą buteleczkę.

Latem na czasie są również chłodzące balsamy - moim typem od kilku tubek jest balsam Soraya Body diet - daje chłodzące mrowienie jak i ujędrnienie skóry. Kolejny wakacyjny hit to balsam pod prysznic Lirene o algowym, świeżym zapachu. Jeśli balsam ma pięknie pachnieć to wystarczy spojrzeć na balsamy Bath&Body Works, jednak jest to wspaniały zapach w dość wysokiej cenie, a nawilżenie raczej przeciętne. Porządną dawkę nawilżenia i odżywienia skóry dają balsamy z masłem shea Organique - obecnie mam jeszcze odrobinkę walentynkowej wersji mango, która obecnie weszła na stałe do sprzedaży, a u chłopaka również na wykończeniu mam wersję truskawka&guawa.

Oprócz nawilżania w pielęgnacji ciała ważne jest dla mnie również złuszczanie martwego naskórka poprzez peelingowanie. Często mam w zapasie kilka peelingów - na tą chwilę używam tych dwóch na zmianę. Peeling Eveline ma śliczny zapach trawy cytrynowej i jest dużo delikatniejszy od peelingu malinowo-cynamonowego Vianek. Wiadomo - delikatniejszego używam częściej, natomiast ten mocniejszy stanowi moją profilaktykę przeciw wrastania włosków po goleniu nóg.

Nie będę się tu rozpisywać o bajerach do kąpieli (wszystkie mi się obecnie pokończyły:(), piankach do golenia nóg itd, ale kwestii mycia nie mogę pominąć. Tutaj najczęściej sięgam po żele pod prysznic: wybieram tanią Isanę, ładne zapachy Original Source, Yves Rocher czy The Body Shop, ale sporo również testuję. Obecnie wykańczam żel CD, jednak nie poczuliśmy do siebie mięty.. Obecnie używam myjącej pianki peelingującej Organique - uwielbiam te zapachy, jednak forma odkręcanego słoiczka nie nadaje się pod prysznic, lecz jedynie do wanny.
Wśród antiperspirantów najczęściej stawiam na delikatne dla skóry pod pachami Dove - najczęściej wybieram wersję granat-werbena lub ogórkową. Jeśli nie Dove to zielona Rexona albo Adidas Climacool i koło się zamyka. Odświeżenie również przyjmuję w formie wody termalnej - używam jej nie tylko do twarzy, czy scalania makijażu, ale również na kark czy dekolt w upalne dni, które ostatnio znów do nas powróciły.

I tak nie wdając się zbytnio w szczegóły dobrnęliśmy do końca. Przyznaję, że sporo materiału uciekło, bowiem roztargniona ja zaczęłam już tutaj wplatać nawet kremu do stóp, ale później sobie przypomniałam, że to kategoria na kolejny tydzień :D

Znacie moje kosmetyki?
Jakich Wy używacie i moglibyście polecić? :)

14 komentarzy:

  1. Uwielbiam produkty Vita Liberata , miałam ten spray/ balsam z vaseline . też mam mini wersję wody termalnej avene , fajne kosmetyki

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja taki stan nazywam niechęcią. Znam go doskonale:) Mija, zazwyczaj:)

    OdpowiedzUsuń
  3. miałam zielony peeling Vianek i miło go wspominam :) kuszą mnie kosmetyki Organique :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O, też mam ten dezodorant :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tylko wode termalną miałam no i Dove ale inne zapachy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam te balsamy w sprayu Vaseline :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Peeling Eveline musi ślicznie orzeźwiająco pachnieć. Zastanawiam się nad peelingiem Vianek, wiele dziewczyn go poleca ale skoro piszesz, że delikatniejszy jest Eveline to może na niego się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ten peeling z Organique chęęe ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. mam w planach zapoznanie się z produktami Organique :) kosmetyki B&BW faktycznie pachną obłędnie ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Dezodoranty dove lubię, a Twoją wersję różową muszę wypróbować, bo jej jeszcze nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i każdy komentarz ♥

Copyright © 2014 Maleńka bloguje , Blogger