• Evree • Sugar lips - peeling cukrowy do ust
Wydaje mi się, że choćbym nie wiem jak sobie wbijała do głowy to nigdy nie zapamiętam tego jak ważna jest pielęgnacja stóp i ust. Stopy to taki temat odwiecznie traktowany przez wszystkich po macoszemu, ale usta? W moim wykonaniu niestety też. Na ogół przypominam sobie o nich, gdy szminka zaczyna na nich brzydko wyglądać, a jest to zwykle skutkiem oblizywania ust przy włączonej klimatyzacji (najczęściej w pracy). Niby ma się tyle produktów do balsamowania ust, ale na ogół żadnego pod ręką. Przed moim styczniowym-rocznicowym wyjazdem uratował mnie zestaw dwóch kosmetyków i dzisiaj będzie o jednym z nich.
Mamy to! Choć.. czy nie zabrzmiało to nieco zbyt radośnie? Ups, problem się nawarstwił. Usta popękały, uśmiech boli, a suche skórki wyglądają niczym łuski smoka. Najbliższe dni spędzę na doprowadzaniu ust do względnego wyglądu. Najlepszy domowy patent to masaż ust szczoteczką do zębów, ale mam również dla niej alternatywę w postaci peelingu cukrowego do ust Evree.
Zacznijmy od najmniej przyjemnej kwestii, czyli niehigienicznego opakowania. Niestety produkt mieści się w słoiczku, więc jest to niehigieniczne rozwiązanie. O ile z balsamów do ust w tej postaci staram się sukcesywnie rezygnować, to peeling jeszcze przeboleję, gdyż korzystam z niego wyłącznie w domu. Aplikacja produktu na usta nie jest trudna - konsystencja nie utrudnia ani nanoszenia kosmetyku na usta ani wykonywania peelingu, wszystko ładnie się trzyma. Drobinki cukru zawarte w kosmetyku są drobne, dzięki czemu masaż ust jest przyjemny, delikatny i nie sprawia bólu. Usta z każdym użyciem są widocznie bardziej wygładzone, a po każdym zabiegu z użyciem peelingu Evree są dodatkowo pokryte ochronną warstewką podobną do tej, którą zostawia pomadka nawilżająca.
Peeling do ust Evree otrzymacie w dwóch wersjach - pomarańcza oraz poziomka, czyli ten o którym piszę. Sądzę, że pomarańcza będzie równie słodko smakować i pachnieć co poziomka, ale tym razem postawiłam na poziomkę, gdyż miałam już wcześniej pomarańczowy peeling do ust Marizy. Producent oczywiście po użyciu peelingu rekomenduje użycie balsamów do ust z tej samej serii, czyli My Super Balm lub nowszej linii Lips & more. Ciekawostką jest to, że balsamy występują w roli multifunkcyjnej - pomagają na 8 różnych potrzeb poza pielęgnacją ust ;)
Przeczytaj także:
Mariza - pomarańczowy peeling do ustSylveco - odżywcza pomadka z peelingiem
Peeling do ust jakoś tak ostatnio za mną chodzi. Może skuszę się na ten lubię tą firmę
OdpowiedzUsuńPeeling do ust jakoś tak ostatnio za mną chodzi. Może skuszę się na ten lubię tą firmę
OdpowiedzUsuńO ile o stopach pamiętam i przypomina mi o tym mocno przesuszona skóra, o tyle z ustami mam podobnie do Ciebie. Po prostu o nich zapominam jesli chodzi o jakąś pielęgnację ( coś więcej niż balsam ) :( aż wstyd się przyznać.
OdpowiedzUsuńCo do peelingu - nawet nie wiedziałam, że Evree ma taki w swoim asortymencie - ale wydaje się być fajny. Zwrócę na niego uwagę przy kolejnej wizycie w drogerii.
Własnie skończyłam ten peeling muszę przyznać, że jak na te cenę jest całkiem ok. Ładnie peelinguje usta, chociaż ziarenka cukru mogłyby być troszkę mniejsze. Balsamów do ust z tej serii nie używałam, ale chyba kiedyś wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńNie korzystam z takich peelingów. Wystarczy mi skrystalizowany miód :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy tego peelingu, aktualnie stosuję div z miodu i cukru
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś podobny peeling ale z LUSH :)
OdpowiedzUsuńMiałam go w starszym opakowaniu i o ile w działaniu był ok, to zapach miał brzydki i trochę chemiczny :P
OdpowiedzUsuńWygląda smakowicie :P
OdpowiedzUsuńJakoś nie czułam nigdy potrzeby peelingowania ust
OdpowiedzUsuńJa na razie używam pomadki peelingującej Sephora, jak ją spożytkuję, to w kolejce czeka Frank Body;) Może kiedyś skuszę się na Evree;)
OdpowiedzUsuńNie mialam okazji próbować. Ale marka jest mi znana.
OdpowiedzUsuńMam wersje pomarańczowo i bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńLubię te peelingi ;)
OdpowiedzUsuń