• Lirene • Napinająca maska peel off z 24k złotem i perłą (ekspresowy lifting)

W weekend zmieniał się czas - godzina wyjęta z życia. Kto z Was już się przyzwyczaił do czasu letniego, a kto jeszcze nie? Przyznam, że mi ostatnio wciąż brakuje czasu, gdzieś ucieka między palcami. I śpię, bardzo dużo śpię. Dzisiaj na szczęście zostałam wcześniej wyciągnięta z łóżka, więc wreszcie mam chwilę, żeby napisać dla Was nowy wpis. Dzisiaj opowiem Wam co nieco o złotej maseczce peel off Lirene, a dokładniej o napinającej masce peel off z 24k złotem i perłą Lirene Dermoprogram Ekspresowy lifting.


Przyznam szczerze, że gdyby nie fakt, że otrzymałam tą maseczkę wraz z kosmetycznym pudełkiem do testów to pewnie nie prędko bym się na nią skusiła. Cena za maseczkę w saszetce sięgająca 13 zł to dość wysoka cena patrząc na inne maseczki na półce w drogerii. Pomijając ten fakt, bardzo miło  przyjęłam maseczkę peel off, a  dodatku jako polski kosmetyk - Lirene wszak wyfrunęło spod skrzydeł Laboratorium dr Ireny Eris.


Maseczka mimo, że znajduje się w saszetce jest bardzo przemyślana. Producent zawarł w niej miejsce na proszek do wymieszania z wodą dla której w opakowaniu znajduje się miarka. Brakuje tylko jeszcze szpatułki! Takową znalazłam w swoich zasobach urodowych, a całość zmieszałam do uzyskania gładkiej konsystencji bez grudek w szklanej miseczce. Producent uprzedza by nałożyć ją na twarz od razu po rozrobieniu, ponieważ szybko zastyga, aby można było cieszyć się gładką, sprężystą, odmłodzoną skórą twarzy. Jak jest w rzeczywistości?

Maseczka bardzo szybko zastyga - gdy ją rozrobiłam cyknęłam właściwie tylko zdjęcie do wpisu i zaczęłam nakładać ją na twarz. Niestety w tym czasie już część maseczki na dnie nie nadawała się do użytku, a szkoda, bo czytałam, że dziewczyny całą saszetką pokryły nie tylko twarz, ale i szyję. Cóż, moja strata. Po nałożeniu jej na twarz i czekaniu aż zastygnie czułam jej przyjemny chłód, który z pewnością ma pozytywny wpływ na redukcję obrzęków. Proszę jedynie nie mylić chłodu maseczki z efektem chłodzenia czy mrowieniem. Po zastygnięciu na twarzy bardzo ładnie się ją ściąga - w zasadzie zeszła na tyle ładnie, że nie miałam czego domywać. Efekt? Wygładzona, sprężysta i promienna cera. Niestety muszę przyznać, że efekt nie był długotrwały, chociaż kto wie co byłoby przy regularnym stosowaniu?


Wiem, że obecnie królują maski w płachcie, jednak kto tak jak ja da się skusić na maski peel off?

6 komentarzy:

  1. Mi już powoli nudzą się maski w płachcie i chętniej wracam do tych kremowych i peel off :) Myślę, że na tą też kiedyś przyjdzie u mnie pora. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię się z tymi maseczkami :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałrm ale szału nie zrobiła u mnie :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie lubię się z firmą Lirene i nie kupuję ich kosmetyków ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Maseczka z drobinkami złota za 13zł?
    Fajna oferta! Może kiedys na nią natrafię w jakiejś drogerii.

    Zapraszam na nowy post. A w nim relacja z pewnego eventu.
    Pozdrawiam serdecznie!♥
    Mój blog - KLIK

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo lubię maseczki typu peel off, o tej jeszcze nie słyszałam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i każdy komentarz ♥

Copyright © 2014 Maleńka bloguje , Blogger