• Lovenue • gąbki do makijażu Loveblender
Zawsze szukałam dla siebie idealnego akcesorium do aplikacji podkładu na twarz. Imałam się różnych rozwiązań - początki jak wiadomo to były palce, jednak resztki podkładu w liniach papilarnych i czyszczenie tego szczoteczką skutecznie sprawiały, że poranny makijaż nie był przyjemnością. Robiłam podejście również do pędzli - jednak nie cierpię ich czyścić z podkładu, więc.. Postawiłam na blendery. Od razu zaznaczę, że oryginalnego Beautyblendera nie miałam - póki co testowałam Nicka K New York oraz Makeup Revolution. Każdy z nich różnił się kształtem, jednak najbardziej uroczy blender ever to najświeższy w mojej kolekcji Loveblender Lovenue - blender w kształcie serca.
Pierwsze moje spostrzeżenie to opakowanie - loveblendery dostajemy w plastikowym pudełeczku, do którego włożona jest etykieta oraz zafoliowany blender. Opakowanie to dla mnie znakomity pomysł jeśli chodzi o przechowywanie czy transport naszego jajeczka serduszka. Wykonane jest z twardszego plastiku, więc nie zmienia kształtu ani nie gniecie się jak choćby to od oryginalnego jajeczka. Duży plus dla konstruktora! Loveblender powstał w dwóch wersjach - klasycznej (55 zł) oraz mini (29 zł). Wersja mini świetnie sprawdzi się do trudno dostępnych miejsc (skrzydełka nosa, kąciki ust), ale również praktycznie niezauważalnie uzupełni kosmetyczkę wyjazdową. Należy jednak pamiętać, że w zależności od rodzaju kosmetyku loveblendera używamy mokrego (fluid, bronzer, rozświetlacz w płynie) lub wilgotnego (kremy, pudry), ale nigdy całkowicie suchego.
Opis ze strony producenta:LOVEblender jest bezpieczny dla skóry i przyjazny dla środowiska. Wykorzystana technologia "natural oil layer protection" zapewnia odpowiedni poziom nawilżenia skóry i chroni ją przed utratą warstwy lipidowej. LOVEblender jest wzbogacony witaminą E*, która zyskała miano "witaminy młodości".Jej idealna gęstość i miękkość wynika z zastosowania najwyższej jakości "hydrofilowego poliuretanu"** - materiału wykorzystywanego w medycynie. Aplikacja kosmetyków przy użyciu LOVEblendera zapewnia zdrowy i pełny witalności wygląd skóry.
* witamina E - jest silnym przeciwutleniaczem, który chroni organizm przed stresem oksydacyjnym i uszkodzeniem komórek wywołanym przez wolne rodniki.
** hydrofilowy poliuretan - charakteryzujący się 15-krotną absorbcją płynów w stosunku do jego masy, wysoką trwałością i wytrzymałością. Ze względu na wyjątkowe właściwości - kluczowy składnik wielu produktów medycznych.
'Suche' fakty już Wam przedstawiłam, ale jak blender rzeczywiście sprawuje się w codziennym użytkowaniu? Przede wszystkim perfekcyjnie można nim nałożyć podkład - do tego głównie mi służy i sprawdza się w tym naprawdę rewelacyjnie. Podkład idealnie stapia się ze skórą, jest rozprowadzony równomiernie, a końcowy efekt to satynowa, idealnie wygładzona buzia. Wszystko idzie sprawnie, a kształt serca daje spore pole manewru. Profilowane zakończenia pozwalają dotrzeć w trudno dostępne miejsca takie jak okolice nosa, natomiast całokształt idealnie sprawdza się na 'dużych' powierzchniach jak czoło czy policzki. Wersję mini używałam jedynie okolicznościowo, tak w zupełności wystarcza mi jeden z nich. Blendery bardzo szybko się czyści - wystarczy odrobina wody, czasem kropla żelu do mycia twarzy. Używam go zamiennie z blenderem MUR od stycznia i przyznam, że nie widać na nim efektów używania - po wypraniu i wyschnięciu wygląda jak nowy. Polecam go zatem wszystkim fanom gąbeczek do makijażu, a także wszystkim, którzy jeszcze nie mieli doświadczenia z blenderami - nie zawiedziecie się!
Edit 13/12/2018: Niestety pojawiło się pęknięcie, a wraz z pierwszym cała masa małych. Loveblendera używałam od stycznia, ale zamiennie z innym beauty blenderem oraz poza okresem lata (czerwiec-sierpień).
Ale one słodko wyglądają :D
OdpowiedzUsuńAle śliczne :)
OdpowiedzUsuńgąbki są przeurocze :) ale u mnie sprawdza się tylko BB i BI :)
OdpowiedzUsuńMam i uwielbiam, jest świetny! Ale używam tylko do czasu do czasu, jeżeli nakładam klasyczny podkład :)
OdpowiedzUsuńone są po prostu urocze, aż mi ich szkoda :D
OdpowiedzUsuńO tych jeszcze nie miałam okazji słyszeć!
OdpowiedzUsuńJakie słodziaki :)
OdpowiedzUsuńjakie urocze :) u mnie gąbki najlepiej się sprawdzają, przetestowałam już kilka firm ale z Ebelin jak na razie bezkonkurencyjne :)
OdpowiedzUsuńTak jak jajeczka mnie nie interesowaly to tutaj chetnie je wypróbuje :)
OdpowiedzUsuńale one słodko wyglądają:D
OdpowiedzUsuńTo teraz już wiem czego brakuje w mojej kosmetyczce. Muszę wypróbować
OdpowiedzUsuńO kurcze, gąbeczki o takim kształcie jeszcze nie miałam!:)
OdpowiedzUsuńWyglądają uroczo ;) aż żal używać ;)
OdpowiedzUsuńYou have a great style! I like your blog.
OdpowiedzUsuńFollowing you! Follow back?
http://colourfulmadness.blogspot.com/
Bardzo lubię ten sposób nakładania podkładu, niestety są blendery i blendery. Niektóre świetnie rozprowadzają podkład, inne "piją" go jak szalone.
OdpowiedzUsuńMam tę większą gąbeczkę i ją lubię 😊
OdpowiedzUsuń