Im dalej w las, tym gorzej
8/16/2014 12:09:00 AM
26
Bielenda
,
cukrowy peeling do ciała
,
do kąpieli
,
kosmetyki
,
nie kupię ponownie
,
peeling
,
peeling do ciała
Gazetka kosmetyczna Biedronki nie jedną z nas przyprawia o szybsze bicie serca. Gdy w ofercie pojawiły się dotąd nie spotykane peelingi do ciała w owocowych zapachach każda osoba, której zbytnio parafina w składzie nie przeszkadza ruszyła z kopyta do marketu na zakaupy. Biedronka w odpowiedzi przeceniła peelingi z 5,99 na 3,99. Słyszałam również, że tam gdzie produkt ten ostał się najdłużej cena zeszła nawet do złotówki. Nic tylko brać!
Nie zdziwi Was raczej fakt, że i ja zaciekawiłam się tą ofertą. Zdrowy rozsądek podpowiadał jedynie, że to tylko 100 g kosmetyku, więc cena wcale nie jest taka niska. A jednak, skusiłam się. Spośród 3 zapachów wybrałam arbuzowy i wesoła powędrowałam do kasy. Testowałam, jakieś 2-3 razy i choć czytałam niepochlebne recenzje, że parafina itd to mimo wszystko za zapach wiele mu wybaczyłam. >>KLIK<< i wiesz o nim wszystko (recenzja). Zadowolona z owocowej woni pobiegłam i taniej niż wcześniej dokupiłam jeszcze arbuzowe masełko i 2 pozostałe peelingi.
Na pierwszy ogień poszła papaja - jak to pachnie? Jak się nie spodoba, będę pocieszać się winogronkiem (dalej zastanawiam się, jakim cudem to powiedziałam..). Papaja zawiodła zapachem, coraz bardziej zaczęła mnie również denerwować w nim parafina i jego słabe działanie. Podobno gorzej już być nie może? A jednak. Wszem i wobec przedstawiam winogronowy peeling do ciała Bielenda.
Opakowanie: Plastikowe pudełeczko z zakrętką od wewnątrz zabezpieczone sreberkiem. Kolorystyka ciemnego winogrona, czyli fiolet. Wszystko skomponowane podobnie jak w przypadku jego poprzedników - tytułowy owoc na grafice, logo marki, ochy i achy producenta. Nic nowego.
Skład
Zapach: Myślałam, że skoro nie zachwycił mnie w kwestii działania (o tym dalej), to chociaż pocieszy mnie zapachem jak arbuz. Ale nie. No chyba, że sprawia komuś przyjemność wąchania starego winiacza podczas kąpieli. Mnie nie. Woń niemiłosiernie mnie odrzuca, więc cieszę się, że jest taki niewydajny, a opakowanie ma małą pojemność.Działanie: Nie zdziera - nawet na sucho na próżno szukać efektów. Straszliwie oblepia skórę. Nie pozostawia tłustego filmu czy tam innej cienkiej warstewki tylko prawdziwą barierę pomiędzy ciałem a światem. Straszliwie wkurzyła mnie w tym wydaniu parafina.
Konsystencja: Zbita, gęsta, lepka. Można było z niej lepić różne kształty.
Czy Wy to widzicie?! Ile tu drobinek a ile tej lepkiej substancji?!
Nienawidzę, nienawidzę i jeszcze raz to samo. Powiedzcie jakich peelingów unikać, by nie trafić na podbnego gagatka.
P.S. Zajrzyjcie do rozdania - klik ;)
Ja dla Bielendowych peelingów mówię "nie" po przygodzie z serią Awokado...
OdpowiedzUsuńto rzeczywiście stary winiacz mnie nie zachęcił:D
OdpowiedzUsuńMoglaś z niego ulepić bałwana, a później go utopić. :D
OdpowiedzUsuńUnikaj peelingu z Perfecty antycellulitowego z pomaranczą - tlusta warstwa gwarantowana.
ah ta Twoja pomysłowość siostro :D :*
UsuńOj to nieciekawie, a ja się tak napaliłam na te peelingi :P Może faktycznie są takie trochę przereklamowane przez te niskie ceny :P
OdpowiedzUsuńSzkoda że jest taki słaby.
OdpowiedzUsuńJa akurat mam tą wersję z arbuzem , ale jeszcze nie używałam bo próbuje wykończyć inne peelingi :P
dzięki za ostrzeżenie :) na pewno opakowanie i winogronowy zapach skłoniłyby mnie do zakupu :)
OdpowiedzUsuńa miało być tak fajnie...
OdpowiedzUsuńale lipa, że nie ściera :/ bo po konsystencji może wydawać się spoko ;p
OdpowiedzUsuńja ostatnio z drogeryjnych polubiłam peeling z Green Pharmacy cukrowo-solny
Dlatego właśnie ostatnio pisałam o peelingach domowej roboty. Są o niebo lepsze! :)
OdpowiedzUsuńNie miałam go nigdy, teraz nie żałuje;p
OdpowiedzUsuńmiałam wszystkie trzy rodzaje tych peelingów, fajnie zdzierał, ale niestety szybko się skończył
OdpowiedzUsuńmiałam go i ja niestety :/ Masz racje lepkość jest okropna tak że muszę po peelingu znowu użyć żelu ale chyba nie o to tu chodzi... Zdzieranie zerowe, a zapach? hmm może nie przeszkadzał mi aż tak, ale piękny tez nie jest..
OdpowiedzUsuńnie skusiłam się na żaden kosmetyk (masło/peeling), ale gdybym jakiś kupiła to pewnie byłaby to wersja winogronowa, w takim razie cieszę się że sobie odpuściłam zakup
OdpowiedzUsuńno nieładnie, że tak źle się sprawuje :/
OdpowiedzUsuńSzkoda,że nie sprawuje się dobrze. A ta maź wygląda jak lekko stopiony lód; o
OdpowiedzUsuńA chciałam w końcu się skusić na nie ;) dobrze, że tu weszłam i przeczytałam w porę :P No niestety cena nie zawsze równa się z tym jaki produkt naprawdę jest. Fajnie, że wypróbowałaś, bo w sumie majątku nie wydałaś, a już wiesz mniej więcej że tego peelingu więcej nie kupisz. Pozdrawiam i zaczynam oczywiście obserwować :*
OdpowiedzUsuńMasełko arbuzowe było fajne, peeling też arbuzowy czeka na swoją kolej. Cieszę się, że nie skusiłam się na pozostałe zapachy :)
OdpowiedzUsuńU mnie zużyte zostały na odwrót ;) Ja niestety żałuję zakupu pozostałych zapachów :(
UsuńOj ja na szczęście nie mam tego peelingu, choć na arbuza mam ochotę ;)
OdpowiedzUsuńJ uwielbiam peelingi organique - zamiast parafiny naturalne olejki :-)
OdpowiedzUsuńi ja na szczęście oparłam się pokusie ;) a polecić mogę Ci peelingi cukrowe Nacomi - rewelacja!
OdpowiedzUsuńZawsze słyszałam pochlebne opinie o ich produktach, a tu taki psikus ;p Ja używam, jak mi się przypomni, peelingów z Farmony i Joanny. Są tanie, pięknie pachną i przyzwoicie zdzierają ;)
OdpowiedzUsuńbardzo dobra recenzja :) Nie lubie wąchać kosmetyku o zapachu starego wina, tylko pić dobre, stare wino :P hehehe Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńa mi te peelingi odpowiadają, najmniej podobał mi się zapach papai a arbuza jeszcze nie otwierałam, zgadzam się parafina może denerwować ;p
OdpowiedzUsuńMam arbuzowy masło ;) Jest super i ładnie pachnie.
OdpowiedzUsuń