• Skin 79 • Natural 98 yum yum cleanser adlay (oczyszczający mus do twarzy)

• Skin 79 • Natural 98 yum yum cleanser adlay (oczyszczający mus do twarzy)

Mój urlop trwa od poniedziałku w najlepsze - oczywiście przebywam nad polskim morzem. Uwielbiam je pomimo chłodnej wody, cenię je za spokój jaki dla mnie niesie, sporą dawkę jodu oraz witaminę D, którą przyjmuję leżąc na plaży. Choć na taki wypoczynek czekam całym rokiem, to jednak muszę w tym momencie wrócić myślami do pracy. Pracując w Rossmannie, myślę, że można tak powiedzieć, mam pierwsza dostęp do kosmetyków w obowiązujących promocjach, nowych cen na do widzenia, a czasem się zdarzy okazja by kupić taniej produkty np ze względu na uszkodzone opakowanie. Nie pamiętam już dokładnie z jakiej okazji skorzystałam w tym przypadku, jednak dzięki mojemu miejscu pracy kupiłam połowę taniej gwiazdę dzisiejszego wpisu, czyli Natural 98 Yum yum cleanser adlay marki Skin 79 znanej z kremów BB oraz masek w płachcie. Kosmetyk wzbudził moje zainteresowanie, ale czy jest wart swojej wysokiej ceny?


Natural 98 Yum yum cleanser adlay to mus oczyszczający do twarzy. Produkt zamknięty jest w niewielkim słoiczku z wieczkiem,  a do niego otrzymujemy w zestawie szpatułkę do higienicznej aplikacji  produktu na twarz. Zestaw mieści się w niefoliowanym kartoniku, na którym niewiele jest informacji w naszym ojczystym języku. Przyznam szczerze, że po otwarciu opakowania nieco zwątpiłam widząc niewielką ilość (100 g) kosmetyku - od razu stwierdziłam, że wystarczy raptem na kilka użyć. Jakże się wtedy myliłam! Mus, który jest nieco bardziej zbity niż zwykła pianka do golenia w kontakcie z twarzą rozprowadza się jak gruba warstwa kremu Nivea, który pamiętam jeszcze z dzieciństwa - tyle, że bardziej napowietrzona. A w dodatku bardzo wydajny - za pierwszym razem nabrałam całą szpatułkę widoczną na zdjęciu - taka porcyjka kosmetyku starczyłaby mi na 2-3 użycia (!).



Oczyszczanie twarzy tym produktem należy do przyjemnych - jest delikatny dla twarzy, nie pozostawia jej ściągniętej, a przyjemnie miękką. Ponadto przy regularnym używaniu zauważyłam, że przebarwienia po trądziku i cera jest delikatnie rozjaśniona. Producent zapewnia, że produkt ma silne działanie antyoksydacyjne i zawiera substancję o działaniu przeciwzapalnym. Co do pierwszego to ciężko jest mi się wypowiedzieć, jednak gdy mowa o drugim to faktycznie, gdy na mojej cerze pojawiły się jakieś krostki czy inni nieprzyjaciele, to produkt dbał o to, aby nie stały się to zaognione zmiany, spokojnie i szybko znikały. Jedyne z czym się nie zgadzam to opis producenta w stosunku do zapachu. Na opakowaniu znalazłam informację, że mus ma energetyzujący, owocowy zapach. W moim odczuciu zapach jest raczej uspokajający i kojący, delikatnie cytrusowy. Dla zainteresowanych wrzucam również zdjęcie składu bogatego w oleje i ekstrakty z owoców.


Czy produkt jest warty swojej regularnej ceny bliskiej 80 zł?
I tak i nie - wszystko zależy od zasobności portfela - mnie trochę by bolało, dla innej osoby to jak splunąć. Kosmetyk z pewnością jest wart wypróbowania ze względu na ciekawą konsystencję, dobre i łagodne działanie oczyszczające, a także kojenie zmian na cerze.
Testujemy marzenia: nauka jazdy na longboardzie

Testujemy marzenia: nauka jazdy na longboardzie

Jestem osobą, która nie usiedzi w miejscu. Nie powinno Was to zdziwić, że w tym roku również wzięłam udział w akcji #CHCĘTOPRZEŻYĆ organizowanej przez Katalog marzeń. Ideą tej akcji jest testowanie atrakcji w formie przeżyć, czyli świetna alternatywa dla namacalnych prezentów. Obecnie zbliża się koniec pierwszego etapu, w którym każdy z uczestników miał do wyboru jedno z kilku zaproponowanych aktywności. W zależności od lokalizacji dostępne były m.in. jazda sportowym autem, monster truckiem lub tandemem, dream jump, spływ kajakowy, wirtualna rzeczywistość lub nauka jazdy na longboardzie, na którą się zdecydowałam. 


Inne atrakcje oferowane przez Katalog Marzeń, które testowałam w ramach akcji #CHCĘTOPRZEŻYĆ: rajdowa jazda Peugeot 106 s16 po torze | dream jump
Nauka jazdy na longboardzie została poprowadzona przez instruktora ze szkoły jazdy na longboardach Longboardmania. Szkołę prowadzą instruktorzy, którzy stworzyli własny sposób na życie, który zrodził się z nastoletniej pasji do deski. Nic więc dziwnego, że instruktor, któremu trafiła się grupa amatorów, wykazywał się dużą wiedzą i doświadczeniem, łatwo przychodziło mu również diagnozowanie problemów z jazdą i korygowanie ich. Musicie mi wierzyć na słowo: byłam gwiazdą grupy, która za szybko przebierała nogami i planowa jazda prosto kończyła się łukiem w lewo! Na szczęście proste i rzeczowe tłumaczenie oraz wskazówki dały mi szansę na naukę. Mi i mojemu facetowi, ponieważ wejściówka obejmowała godzinne zajęcia z nauki jazdy dla dwóch osób
Przyznam, że te zajęcia to była spora dawka świetnej zabawy, wiedzy i nauki, a także niezły trening! Nauka jazdy wymagała koordynacji wzrokowo-ruchowej, ale również i energii. To świetny pomysł na prezent dla osób, które żyją aktywnie i nie boją się sportowych eksperymentów. Ponadto z takich zajęć ucieszy się każdy fan longboardu, ponieważ zajęcia są organizowane na różnych poziomach zaawansowania. Warto również wybrać się na nie w przypadku chęci zakupu lub posiadania longboarda, aby sprawdzić czy to sport dla nas. Na koniec zaznaczę, że zwykle jeżdżę na rowerze lub rolkach, a mimo to przed zajęciami obawiałam się wybitych zębów, pościeranych kolan i całej masy siniaków. Instruktor Longboardmanii zadbał o nasze bezpieczeństwo, a wiedza i szkolenie było przekazywane w taki sposób, że dałam sobie radę, a mój facet jest nawet chętny, aby wybrać się na kolejne zajęcia. Myślę, że to najlepsza rekomendacja!


Jeździcie na deskach?
Wybralibyście się na takie zajęcia?
• Dermacol • antystresowy żel pod prysznic i olejek do ciała winogrono i limetka

• Dermacol • antystresowy żel pod prysznic i olejek do ciała winogrono i limetka

Ostatnie dni sprawiły, że zupełnie oderwałam się od rzeczywistości. Upały i ciągła praca nie pozostawiały sił na życie prywatne, w tym moje małe miejsce w sieci. Na szczęście urlop już coraz bliżej - mam nadzieję, że wypocznę, nabiorę sił i wrócę pełna energii na pozostałą część lata. Pozostał niecały tydzień - jeszcze tylko dwie zmiany w pracy, realizacja atrakcji z akcji #chcętoprzeżyćII oraz bieg i już w najbliższy poniedziałek będę wylegiwać się na plaży. A tymczasem chciałabym Wam opowiedzieć o kosmetykach Dermacol z zapachem kojarzącym się z latem, który ja zużyłam.. zimą. Jesteście go ciekawi?

Inne kosmetyki marki Dermacol: Płyn micelarny do cery wrażliwej Sensitive 


Markę Dermacol, której produkty dzisiaj Wam przedstawię, miałam okazję poznać bliżej podczas prezentacji pani Lucyny podczas spotkania blogerek w Ostrowcu Świętokrzyskim. Przyznam, że choć większość dziewczyn przepadła podczas testów pomadek, to mnie o dziwo w tamtej chwili bardziej kusiło wąchanie kosmetyków do ciała. Moją uwagę skupił na sobie żel pod prysznic, który trafił do użycia chyba jeszcze tego samego dnia po powrocie do domu ze spotkania. Nie powinno Was to dziwić, zwłaszcza, że jednym z moich wymagań co do żelu pod prysznic oprócz dobrego oczyszczania i nie wysuszania skóry jest zapach.

Antystresowy żel pod prysznic winogrono z limetką (pojemność 250 ml, cena do 10 zł) ma wyrazisty, lecz jednocześnie świeży zapach owoców. Zapach jest trwały i podczas kąpieli czy prysznica wypełnia zapachem całą łazienkę słodką wonią winogron przegryzioną kwaskiem limetki. Producent obiecuje, że taka kompozycja zapachowa uwolni nagromadzony w ciągu dnia stres oraz uspokoi ciało i zmysły. Muszę przyznać, że tak właśnie jest. Zapach produktu pozwala oderwać się od rzeczywistości, przenieść w czas słonecznego i beztroskiego lata pachnącego świeżymi kiśćmi winogrona zrywanego prosto z krzaka w ogrodzie. Skoro kwestie zapachu mamy omówione, warto zwrócić uwagę, że żel znajduje się w miękkiej tubie, z której z łatwością można go wydobyć do ostatniej kropli. Produkt ma żelową konsystencję i dobrze oczyszcza ciało bez podrażnień czy przesuszenia skóry, choć moja po kąpieli jednak wymaga dodatkowego nawilżenia, ale przecież nie tego oczekuję od żelu pod prysznic. Myślę, że zachwyty nad kompozycją zapachową upewniają Was w założeniu, że chętnie wypróbuję inne wersje zapachowe - może znów coś świeżego i owocowego jak np arbuz, sorbet mandarynkowy czy gruszka? Zimą z pewnością sięgnę po kawę, belgijską czekoladę lub jabłko z cynamonem. A chciałabym zauważyć, że w gamie produktów jest jeszcze kilka innych zapachów..



Wraz z żelem pod prysznic otrzymałam antystresowy olejek do ciała (pojemność 50 ml, cena do 25 zł) z tej samej linii zapachowej, czyli winogrono z limetką. W kwestii zapachu nic się nie zmienia - świeży, odprężający aromat winogrona i limetki, który długo utrzymuje się na ciele. Mój facet twierdzi, że ma zbyt mocny zapach - faktycznie użyty w ciągu dnia mógłby kłócić się z perfumami, jednak bólu głowy nigdy od niego nie miałam. Produkt mieści się w małej buteleczce z pompką, która ułatwia aplikację - nie trzeba odkręcać całej buteleczki, a jedynie zdjąć zatyczkę i nacisnąć. Nie zdarzyło mi się nigdy, aby rozbryznął wokół niż miejsce docelowe. Przechodząc do samego działania - ładnie nawilża ciało, po depilacji również zauważyłam, że delikatnie usuwa podrażnienia, nie powoduje szczypania przy nieciągłościach naskórka jak niektóre produkty. Wystarczy kilka pompek aby posmarować całe ciało, jednak muszę przyznać, że smarując nim najczęściej same nogi widzę jak szybko znika z buteleczki. Kosmetyk ma dość gęstą konsystencję w swym bogactwie olejków (oliwa z oliwek, oleje z awokado, z pestek winogron, z orzechów makadamia, z pestek moreli, olej sojowy, wyciąg z kwiatków nagietka), jednakże dobrze rozprowadza się po ciele. Czytałam, że również dobrze działa na włosy, jednak nie testowałam go w ten sposób, a końcówkę pozostawiłam sobie na suche miejsca, czyli kolana i łokcie :)



Znacie kosmetyki marki Dermacol?
Lubicie wyraziste zapachy w kosmetykach?
3 powody dla których musisz odwiedzić targi kosmetyków naturalnych ☆ Ekocuda kwiecień 2018 ☆

3 powody dla których musisz odwiedzić targi kosmetyków naturalnych ☆ Ekocuda kwiecień 2018 ☆

Targi kosmetyczne to zawsze wielkie przeżycie - zarówno dla wystawców, którzy zazwyczaj w ciągu weekendu zostają odwiedzeni przez całą masę klientów zwykle wahającą się w granicach kilku tysięcy, jak również dla samych klientów. Wiele marek kosmetycznych w jednym miejscu na raz robi swoje - dostępne pod ręką marki, które na co dzień są dostępne jedynie w sklepie internetowym, testery, próbki, gratisy i inne okazyjne ceny połączone z całą targową gorączką sprawiają, że dużo chętniej i szybciej sięgamy po portfel i robimy zakupy. Podobnie wyglądają zwykłe targi kosmetyczne, jak i te dotyczące kosmetyków naturalnych, jak na przykład Ekocuda, w których wzięłam udział w jeden z kwietniowych weekendów w Warszawie. Co zatem wyróżnia targi kosmetyków naturalnych i dlaczego warto wziąć w nich udział?


Zwiększanie świadomości

W dzisiejszych czasach, kiedy kosmetyki naturalne stały się modne ciężko czasem je rozróżnić - oddzielić ziarno od plew. Wielu producentów obiecuje cuda, wianki, natomiast często okazuje się, że rzeczywistość jest zupełnie inna. Podczas targów przedstawiciele marek na stoiskach z przyjemnością opowiedzą Ci więcej o swoich produktach, filozofii marki, a także surowcach wykorzystywanych przy produkcji. Nawet krótka rozmowa da Ci do myślenia skąd bierze się taka a nie inna cena, zrozumiesz zaangażowanie i pasję właściciela i szybko zorientujesz się, że nie wszystko złoto co się świeci - wszak wystawcy przechodzą selekcję.

Nowe odkrycia nieznanych marek

Ty i ja znamy z pewnością wiele kosmetycznych marek - te najpopularniejsze z dobrymi marketingowcami, polecane przez znajomych lub te, które co dzień widzimy na półce w drogerii. Targi to okazja do odkrycia nowości, takich które nie są dostępne w miejscach, gdzie robimy zakupy, premiery, czyli nowości na rynku, a także produkty, które wcześniej nie zwróciły naszej uwagi z różnych przyczyn. Sama podczas targów kupiłam produkty ze stoiska, które dziwnym trafem ominęłam, natomiast koleżanki akurat się przy nim zatrzymały - okazało się, że mieli w ofercie prawdziwe perełki dla uwielbiających kąpiele tak jak ja, ale o tym pod koniec wpisu.

Atrakcyjne ceny i promocje

Kilkunastoprocentowe zniżki czy promocje 3 w cenie 2 to z pewnością nie najważniejszy aspekt targów kosmetyków naturalnych, ale zaoszczędzenie kilku złotych to zawsze świetny pomysł. Dzięki temu można kupić coś lepszej jakości lub pozwolić sobie na więcej. 

Ponadto każde targi kosmetyczne kuszą rozmaitymi warsztatami, możliwościami porozmawiania na temat współpracy czy możliwości przetestowania kosmetyków lub dobrania właściwego na podstawie doświadczenia sprzedających.







Moje zakupy podczas kwietniowych targów Ekocuda

Przyznam szczerze, że nie przygotowałam się na uczestnictwo w targach - wyszło dość spontanicznie, kiedy prosto po Meet Beauty wraz z czterema innymi dziewczynami po prostu zebrałyśmy się i pojechałyśmy na targi do Domu Towarowego Braci Jabłkowskich. Po drodze zdążyłam na szybko przejrzeć plan targów i listę wystawców, dzięki czemu udało mi się wyznaczyć jeden cel - zakup podkładu na stoisku Anabelle Minerals. Nie było mi w tamtym czasie po drodze jechać do sklepu firmowego, natomiast na wiosennym przełomie wolałam się upewnić czy kolor, którego ostatnio używałam wciąż mi pasuje. Do podkładu, który z całego serca Wam polecam dobrałam nowy pędzel - alternatywę dla zabrudzonych lub świeżo umytych i jeszcze wilgotnych pędzli. Skusił mnie również orzechowy balsam do ciała Fresh & Natural, o którym kiedyś czytałam na jednym z blogów. Szczerze przyznam, że żałuję, iż skusiłam się na mniejszą pojemność, gdyż jest naprawdę świetny - z pewnością napiszę Wam o nim kilka słów. Na sam koniec zdecydowałam się na dwie babeczki do kąpieli Bosphaera - gdy czas gonił (byłyśmy na targach przed samym zamknięciem), a stoisk do odwiedzenia nie ubywało prawie udało mi się przegapić tą markę, jednak ocaliły mnie dziewczyny, które akurat przy nim się zatrzymały. Tak pięknie pachnących kul już dawno nie miałam - z pewnością nie będą ostatnimi, jakie u nich kupiłam ;)



Copyright © 2014 Maleńka bloguje , Blogger