Lirene No mask
Święta, święta i po świętach. Cały świąteczny amok minął - wszak prezenty już rozdane a tradycyjne potrawy zjedzone. Sądzę jednak, że blogosfera będzie żyła świętami jeszcze chwilę. Sama dzisiaj chcę Wam napisać o podkładzie, którego użyłam do wykonania bożonarodzeniowego makijażu.
Lirene No mask to płynny podkład, który jest wymieszany z odżywczym serum. Pamiętam, że premiera kosmetyku zbiegła się z wiosenną edycją Meet Beauty, w której uczestniczyłam. Jako uczestniczka warsztatów makijażowych otrzymałam buteleczkę w odcieniu 01 jasny, którego używam od tamtego czasu (z małą przerwą na okres wakacji, kiedy był za jasny).
Podkład mieści się w szklanej buteleczce, której elegancja jest często porównywana do podkładu z wyższej półki Estee Lauder Double wear. Początkowo największym minusem jakiego się dopatrywałam był brak pompki w opakowaniu, jednak szybko się przyzwyczaiłam i wyczułam ilość potrzebną do pełnego pokrycia twarzy.
Podkład całkiem nieźle kryje, wygładza i wyrównuje koloryt skóry. Po chwili od zastygnięcia i przypudrowania nie jest wyczuwalny na twarzy i tak jak obiecuje producent nie tworzy efektu maski. Słyszałam podzielne opinie, że u niektórych mocno ciemnieje na twarzy, jednak u mnie robi to w granicach rozsądku - w każdym razie idealnie pasuje. Zawarte w nim serum sprawia, że gdy zaśpię i w pośpiechu robię makijaż ewentualny brak kremu nawilżającego nie stanowi problemu. Podkład nakłada się 'normalnie', nie jest tępy w kontakcie z cerą. Dla mnie obecnie jest to numer jeden - używam właśnie drugiej buteleczki. W sumie mogę powiedzieć, że dopiero, ponieważ te 30 ml jest bardzo wydajne, co nawet przy cenie ok 40 zł.
Znasz ten produkt?
Jak sprawdza się u Ciebie?
Nie znam i póki co mnie nie kusi :)
OdpowiedzUsuńJeden z moich tegorocznych ulubieńców :)
OdpowiedzUsuńLubiłam go, ale zmienił kolor na bardzo ciemny, więc raczej do niego nie wrócę.
OdpowiedzUsuńJa jestem bardzo wymagająca jeśli chodzi o podkłady...
OdpowiedzUsuńZ lirene jakoś nigdy mnie nie zachęcały do ich zakupu, i póki co zdanie mi się nie zmieniło :)
dla mnie ten podkład był fajny latem, ale niestety dość szybko ściemniał ;/ jednak działanie jak najbardziej na plus ;)
OdpowiedzUsuńNie używałam go. Mam Estee Lauder Double wear ale bardzo rzadko po niego sięgam. Towarzyszył mi w święta.
OdpowiedzUsuńu mnie ciągle czeka na swoją kolej:P
OdpowiedzUsuńA ja z chęcią bym wypróbowała, w najbliższym czasie wpanie w moje rączki.
OdpowiedzUsuńBuziaki Kochana.
nie znam ale opinie sa bardzo rozne
OdpowiedzUsuńWidziałam go kilka razy i bardzo mnie kusił, jednak narazie jeszcze go nie kupię, bo mam spore podkładowe zapasy ;)
OdpowiedzUsuńCzęsto sięgałam po niego latem, ale niestety dla mnie jego ogromną wadą jest oksydowanie. Gdyby tuż po nałożeniu nie robił się pomarańczowy to byłabym z niego bardzo zadowolona. Podoba mi się zarówno wykończenie, jak i trwałość.
OdpowiedzUsuńdla mnie zbyt naturalny efekt, wolę najnowszy fluid perfect tone daje lepszy efekt upiększenia twarzy
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam, używam tylko Revlon 150 buff :)
OdpowiedzUsuńMnie on wcale nie zachwycił, wolę Glam&Matt z Lirene:)
OdpowiedzUsuńU mnie przy pierwszym użyciu zmienił kolor na pomarańczowy.
OdpowiedzUsuńSZusz na yt go chwaliła i chciałam go wypróbować, wiadomo kazda ma inna cere :)
OdpowiedzUsuńJa zadowolona jestem z Eveline Ideal Cover Full HD ;)
OdpowiedzUsuńMam i bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńJa długo się nad nim wahałam bo przywiozłam go na Meet Beauty, w końcu oddałam go koleżance, która jest bardzo zadowolona, ale ma ciut ciemniejszą cerę niż ja więc dla mnie pewnie byłby zbyt ciemny.
OdpowiedzUsuń