• A'Pieu • Icing sweet bar sheet mask watermelon (maska w płachie Arbuz)

Wszystko co dobre szybko się kończy, a najszybciej długo wyczekiwany urlop. Urlop w tym roku nieco pokrzyżował mi plany, gdyż pobyt nad morzem niestety nieco wykluczył udział w See bloggers. Choć nie mogłam uczestniczyć w festiwalu to na bieżąco śledziłam Wasze social media - zwłaszcza instagram, gdzie podziwiałam organizację wydarzenia i moc atrakcji, jakaą przygotowali organizatorzy. Widziałam również, że wśród podarunków otrzymaliście maski w płachcie od koreańskiej marki A'pieu, która w ostatnim czasie pojawiła się jako wyjątkowy produkt w Rossmannie. Ciężko było mi się zdecydować stojąc przed całym standem maseczek, jednakże wygrała miłość do arbuzów - zakupiłam maskę w płachcie na bazie wody morskiej i ekstraktu z arbuza. Jak się sprawdziła?


Użyłam jej tuż po powrocie z urlopu spędzonego na plaży - moja cera była wystawiona na ciągłe działanie słońca, więc mimo stosowania kremów nawilżających z filtrem nieco się przesuszyła, na co miał również wpływ nowo testowany krem. Ponadto przed nałożeniem maski pojawiły się również na twarzy zaczerwienienia w związku z usuwaniem włosków pęsetą oraz suche skórki w okolicy nosa, które były skutkiem kataru i ciągłego operowania chusteczkami wokół niego.

Co na to maska? Po otwarciu wyjęłam mocno nasączony płat maski z odpowiednimi wycięciami, który łatwo przylgnął do skóry i się na niej trzymał kiedy siedziałam i korzystałam z komputera. Nie chcę marudzić, jednak wycięcia na oczy mogłyby być troszkę większe, a ja wcale nie mam takich dużych oczu (!), a ponadto maska zawierała w sobie tyle esencji, że aż kapała mi na dekolt. Tą drugą wtopę jej wybaczę, ponieważ po prostu wklepałam ją dodatkowo nawilżając ciało, które dodatkowo przyjęło ładny owocowy zapach, który posiada maska. Nawet teraz gdy piszę ten post siedzę i wącham sobie opakowanie po produkcie - może nie jest to zapach w 100% naturalny, jednak pięknie arbuzowy, którego spodziewałam się po grafice na opakowaniu. Nie samymi względami estetycznymi jednak człowiek żyje - zapewne ciekawi Was jak sprawdziła się maseczka? Po zdjęciu maski z twarzy widać było, że cera wręcz piła esencję - sprawiała wrażenie jakby bardziej nawodnionej, jędrniejszej. Maska złagodziła również zaczerwienienia i prawie udało jej się uporać z częścią suchych skórek - podejrzewam, że sprawę do końca rozwiąże jeszcze jeden zabieg peeling + maska. Pozytywnie oceniam efekt po użyciu maski, choć jak wiadomo był to efekt krótkotrwały i tradycyjnie wręcz pozostawiający uczucie lepkiej skóry.


Znacie markę A'pieu?

5 komentarzy:

  1. Lubię maski w płacie, ale jednak rzadko z nich korzystam.

    OdpowiedzUsuń
  2. lepka skóra to nie dla mnie;) ale za każdym razem jak jestem w Rossmannie mega mnie ciekawią te maski :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj kusisz tym zapachem arbuza...

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam maseczki w płachcie. Mam ją w swoich zbiorach, chyba dziś powędruje na twarz :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i każdy komentarz ♥

Copyright © 2014 Maleńka bloguje , Blogger