• Miya • kokosowe kosmetyki - myBEAUTYessence oraz myWONDERbalm

• Miya • kokosowe kosmetyki - myBEAUTYessence oraz myWONDERbalm

Na wszystko przyjdzie czas - w kontekście tego wpisu mogę powiedzieć, że w końcu nadszedł czas, żebym i ja wypróbowała kosmetyki Miya. Długo z tym zwlekałam ze względu na moje kosmetyczne zapasy kremów, ale gdy przyszedł czas zdecydowałam się na kokosowy duet - taki jaki rok wcześniej podarowałam w akcji mikołajkowej. Postawiłam na kokosa i aktywną esencję w mgiełce Coco BeautyJuice oraz my wonder balm I'm coco nuts. Już na samym początku zdradzę Wam, że kokosowy zapach to nie jedyna zaleta tych kosmetyków.. ;)


Kosmetyki MIYA to produkty dzięki którym zawsze możesz być gotowa. Użycie ich nawet w biegu sprawi, że będziesz zadbana i wypielęgnowana, a ich działanie i zapach sprawi, że pokochasz je. Wegańskie, nie testowane na zwierzętach, szczycące się 0% zbędnych dodatków (silikonów, parafiny, PEG-ów, olejów mineralnych, parabenów). Mające głęboką filozofię, które stworzyły kobiety dla kobiet w ten sposób, aby były bezpieczne, w atrakcyjnej cenie. Czy należy przekonywać do nich bardziej?


myBEAUTYessence Coco BeautyJuice

Moja przyjaciółka nieustannie chwali mi mgiełkę Flower BeautyPower, jednak nie koniecznie odpowiada mi jej kwiatowy zapach. Skusiłam się zatem na esencję Coco BeautyJuice o delikatnym zapachu kokosa. Bez wahania mogę przyznać, że to uniwersalny i wszechstronny kosmetyk. Świetnie sprawdzi się jako kosmetyk do twarzy (również pod oczy), szyi i dekoltu. Można pozostawić go swobodnie - szybko się wchłania lub delikatnie wklepać opuszkami palców, a także stosować wraz z innymi kosmetykami. Chcecie dowiedzieć się jak ja ją stosuję?

Najczęściej stosuję go w ciągu dnia do odświeżenia cery - bardzo chwalę go sobie zwłaszcza w klimatyzowanych pomieszczeniach lub podczas wysokich temperatur na dworze - zdecydowanie zapobiega wysuszeniu skóry. Skoro już jesteśmy przy wysokich temperaturach, które jeszcze do nie dawna były z nami obecne to esencja świetnie zastępowała kremy do twarzy, które po krótkim spacerze z psem spływały z twarzy. Mgiełka sprawdza się również jako baza pod serum olejowe, którego używam - dzięki temu łatwo rozprowadzić kosmetyk, a w dodatku czuję, że jego działanie jest wzmocnione. Na sam koniec warto wspomnieć również, że przydaje się podczas wykonywania makijażu, a mianowicie do zniwelowania pudrowości makijażu, kiedy niejako zastępuje odrębny kosmetyk - fixer. Choć używam go na wiele sposobów to wciąż czuję, że może mnie czymś zaskoczyć. Piękny zapach, skuteczne działanie i wspaniały skład - 98,1% pochodzenia naturalnego, a w nim m.in. ekstrakt z kokosa, woda termalna, sok z aloesu.

Buteleczka z atomizerem 100 ml / ok 30 zł

INCI: Aqua (Water)*, Cocos Nucifera Fruit Extract*, Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Aqua (Hot Spring Water)*, Niacinamide, Sodium Hyaluronate*, Hyaluronic Acid*, Panthenol, Polyglyceryl-4 Laurate/Sebacate*, Polyglyceryl-6 Caprylate/Caprate*, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Sodium Phytate*, Alcohol*, Sodium Hydroxide, Citric Acid, Parfum (Fragrance), Benzyl Benzoate, Coumarin. / *składnik pochodzenia naturalnego


myWONDERbalm I'm coco nuts

Krem do twarzy I'm coco nuts wzięłam z półki bez zastanowienia - nawet etykiety nie przeczytałam, ot dobrałam go zapachem do esencji. Dopiero w domu okazało się, że jest wskazany do skóry normalnej, mieszanej oraz ze skłonnościami do tłustej i tłustej, jednak mogę się założyć, że sprawdzi się równie dobrze także u suchej. Krem podobnie jak esencja ma delikatny kokosowy zapach, który nie podrażnia wrażliwych oczu. Nie zdarzyło mi się również, aby mnie zapchał, a za to mogę pochwalić go, że podobnie jak esencja pozytywnie mnie zaskoczył

Treściwa konsystencja wydobywanego z z tubki kremu w momencie nałożenia na twarz staje się łatwa do rozprowadzenia i wklepania. Moja buzia dosłownie po chwili staje się miękka jak dłonie mojego zaledwie 3-miesięcznego chrześniaka. Cera jest odżywiona, nawilżona i ukojona. Krem stosuję o każdej porze dnia/nocy i jestem zadowolona. Świetnie sprawdza się jako baza pod makijaż, również ten naturalny stworzony przy pomocy minerałów (u mnie Annabelle Minerals), ponieważ nie zostawia tłustego filmu oraz szybko się wchłania. Podobnie zadowolona jestem w przypadku stosowania go na noc. Moja ciekawość i zadowolenie z kremu było niewyobrażalne, więc sprawdziłam coś, co u mnie mogło skończyć się jedną wielką masakrą twarzową - użyłam esencji MIYA, serum olejowego O'Figa! i tego kremu JEDNOCZEŚNIE na noc. Efekt przerósł moje oczekiwania - tak pięknej, promiennej cery nie miałam dawno, a spodziewałam się wysypu krostek. Powtórzyłam eksperyment kilkukrotnie i wciąż jest w porządku. Nie dziwię się, że jedna z blogerek, które czytam stwierdziła, że gdyby miała używać już tylko jednego kremu postawiła by na I'm coco nuts. Myślę, że to zdanie mogłoby paść również z moich ust. I w tym momencie mogę pochwalić sama siebie - cieszę się, że podarowałam komuś dobre kosmetyki!

Krem w tubce 75 ml / ok 30 zł

INCI: Aqua (Water)*, Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil*, Cocos Nucifera (Coconut) Oil*, Glycerin*, Caprylic/Capric Triglyceride*, Cetearyl Olivate*, Sorbitan Olivate*, Glyceryl Stearate SE*, Cetearyl Alcohol*, Phenoxyethanol, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Sodium Polyacrylate, Xanthan Gum*, Ethylhexylglycerin, Sodium Phytate*, Alkohol*, Parfum (Fragrance), Benzyl Alcohol, Benzyl Benzoate, Coumarin, Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamalaldehyde. / *składnik pochodzenia naturalnego


Znacie kosmetyki MIYA?
U mnie już czeka lekki olejek do demakijażu i oczyszczania - myślę nawet, żeby porównać go z innym, na pierwszy rzut oka podobnym kosmetykiem - jesteście ciekawi?
• Tołpa • Spa detox: krem-mus pod prysznic

• Tołpa • Spa detox: krem-mus pod prysznic

Chyba dopadło mnie jesienne przygnębienie.. Wstać rano to dla mnie masakra i gdyby nie to, że czasem fajnie jest mieć nieco życia prywatnego to zdecydowanie poprosiłabym o same zmiany popołudniowe. Ciężkie poranki wymagają intensywnego pobudzenia i tutaj mam dla Was świetny kosmetyk do tego celu. Gdyby nie to, że wolę wieczorne kąpiele i mycie włosów pewnie byłby to mój ulubiony produkt w kategorii poranny prysznic!


Krem-mus pod prysznic Tołpa z serii Spa detox otrzymałam w czasie warsztatów fotograficznych - produkt służył nam tam za modela. W czasie omawiania fotografii z punktu kompozycji Marta z bloga BaFavenue pokazała jedno ze swoich zdjęć inspirowane pobudzeniem. Żel zestawiła z kubkiem gorącej kawy, a ponadto kolor produktu kawa z mlekiem wywarł chyba mocny wpływ na moje wyobrażenie o nim. Zdarza mi się, że produkty, które już mam w domu (np kupione jakiś czas temu) np taki żel pod prysznic zaczynam używać bez czytania opisu producenta, ot zainteresuję się co najwyżej sposobem użycia w mniej intuicyjnych przypadkach. Stosuję taką metodę, aby wyrobić sobie zdanie na temat kosmetyku, a dopiero po kilku użyciach zerkam czy moje odczucia są zgodne z tym co obiecuje producent. W ten sposób mam szybko gotową opinię. Patrząc na mój zamysł testowania kosmetyków, nie przeczytanie informacji z opakowania i wizualizację myślową wyobraźcie sobie moją minę gdy wzięłam ten żel do kąpieli z nastawieniem porównam go z kawowym z Yves Rocher. Zapach jest zupełnie inny! I choć jestem zaskoczona to cieszy mnie jego pobudzający, dodający energii zapach cytrusów i werbeny. Takie połączenie jest świeże i intrygujące, a wchodząc do łazienki chociażby ukradkiem staram się otworzyć tą plastikową buteleczkę, żeby tylko poczuć ten zapach.
Właściwości pielęgnacyjne żelu są zadowalające. Kosmetyk nie wysusza skóry, a więc nie powoduje jej swędzenia co ostatnio coraz częściej mnie dotyka. Delikatnie się pieni, dobrze myje i odświeża, a choć sam żel jest dość rzadki to wciąż wydajny. Największym minusem jest dla mnie jednak cena - ok 25 zł/300 ml., choć czasem warto pozwolić sobie na odrobinę przyjemności. Nie spotkałam go jednak póki co nigdzie stacjonarnie - może Wam się to udało?


Copyright © 2014 Maleńka bloguje , Blogger