Zapomnane haendemowskie lakiery

Zapomnane haendemowskie lakiery

Najczęściej wybieram sprawdzone i znane od lat marki kosmetyczne - Ziaja, Farmona, Wibo, Rimmel.. Na początku wakacji tata nie mógł mnie przekonać do zakupu lidlowego mleczka do opalania. Miesiąc później w trakcie pobytu na praktykach w Skierniewicach zakupiłam sobie lidlowe masło do ciała. Jestem pełna sprzeczności? Niestety tak. Wielkie zahamowania miałam również w przypadku niekosmetycznej marki, która wypuszcza na rynek właśnie kosmetyki. Mam tu na myśli H&M.
Jednakże któregoś dnia dopadłam wyprzedaż i pokusiłam się na kilka rzeczy. W moje ręce wpadł między innymi ten oto zestaw lakierów. Długo czekał na swój debiut, ale było warto, bo zrobił dobre wrażenie.
Cena: regularna 14,90zł, jednak kupiony na wyprzedaży za 5zł

Dwie urocze buteleczki, które kuszą swą prostotą mają pojemność po 7 ml. Cechuje je przejrzysta buteleczka, czarna etykieta z tyłu (na niej białe napisy), a także czarna zakrętka

Ich wdzięczne nazwy to ZOO dla brokaciaka oraz City dla typowego zwyklaka o kremowym wykończeniu.

Zarówno na pudełeczku, jak i buteleczkach znajdziemy skład lakierów, co niestety jest rzadkością - np na lakierach Wibo nie widziałam jeszcze nigdy składu..

Pędzelki są raczej wąskie i małe - od czego niestety nieco się odzwyczaiłam. Nie sprawiło mi to jednak problemu podczas malowania - wygodnie się ich używa.
Zapach lakierów nie jest tak ostry jak to się czasem zdarza u ich 'markowego' rodzeństwa.
Konsystencja jest w porządku - lakiery nie są ani lejące, ani zbyt gęste.
Czas schnięcia - całkiem szybko mu to wychodzi :)
Trwałość uważam za kwestię indywidualną - zależną od paznokci właścicielki (twarde, łamliwe, kruche..) oraz obowiązków przez nią wypełnianych. U mnie spokojnie utrzymał się 3 dni, po czym pojawiły się starcia na końcówkach, jednak zmyłam go, żeby pomalować innym kolorem ;)
Zmywanie - róż nie stanowi żadnego problemu, natomiast brokaciak jak to brokaciak.. Ale mam na to sprawdzoną metodę - KLIK

Czas na prezentację:
City to mocny róż, który wysycha na wysoki połysk. Mało wymagające osoby byłyby zadowolone z 1 grubszej warstwy, ja nałożyłam jednak tradycyjnie 2.
ZOO to piękny brokat, który chyba z czystym sumieniem mogę nazwać holograficznym. Świetnie odbija światło w letnie dni w wielu kolorach: niebieskim, żółtym, zielonym.. Ciężko określić jakiego koloru są drobinki - niby przy malowaniu solo płytka paznokcia wydaje się jakby biała, ale to na tyle tajemniczy kolor, że ocenę pozostawię Wam ;) ZOO to lakier różny dla każdego - jest takim kameleonem wprost z ogrodu zoologicznego.
Kolory można łączyć lub stosować osobno. Moim zdaniem pod każdą postacią wyglądają świetnie.

Obydwa lakiery mnie urzekły. Podczas zakupu byłam przekonana, że róż stanie się moim wybrańcem z tej dwójki, jednak ZOO zupełnie mnie uwiodło. Z tym lakierem mam szerokie pole popisu.

Znacie lakiery z H&Mu? Jakie jest Wasz zdanie o nich? :)

Dodatkowo zapraszam Was do Halloweenowego rozdania u ArcyJoko - klik w baner
CRAZY MAKE-UP CHALLENGE: błyskotki, brokat

CRAZY MAKE-UP CHALLENGE: błyskotki, brokat

Zbliża się końcówka projektu Crazy MakeUp Challenge, więc muszę wziąć się do roboty i nadrobić pozostałe kategorie. Tą pracę wykonałam stosunkowo dawno, ale zawsze dodawałam coś innego, a teraz pomyślałam, że idealnie nada się do 9 odsłony tego projektu, czyli Błyskotki, cekiny, brokat :)

Całość wykonałam przy użyciu:
Essence, Circus Circus, nr 04 Cotton candy
Bell, French nude, nr 02
oraz srebrny brokat

Jasne paznokcie z różowymi kropkami i brokatowym wykończeniu na wzór french mani plus broaktowo-różowy paznokieć u kciuka ze srebrnym czubkiem

I moim zdaniem najładniejsze zdjęcie :)
Brokat ciężko zmyć z paznokci, ale czy lubicie takie zdobienia? ;)
Trójkąty i kwadraty, czyli geometryczny mani

Trójkąty i kwadraty, czyli geometryczny mani


Dzisiaj pierwsza odsłona projektu u Mix of life

Piosenka, która jest inspiracją pierwszego tygodni, to utwór Dawida Podsiadło pod tytułem 'Trójkąty i kwadraty'. Zamieszczam Wam klip i zapraszam do zobaczenia mojego pomysłu na mani ;)
Trójkąty i kwadraty przedstawiłam chaotycznie, na każdym paznokciu inaczej ;)
Użyte lakiery to:
Eveline, 8w1 total action
Golden Rose, Nail art, nr 106
H&M, ZOO
Manhattan, Quick dry, nr 33S

Lubicie chaos na pazurkach, gdy każdy paznokieć żyje swoim życiem? :)
Jak intrygująco nazwać post o budyniu? ;)

Jak intrygująco nazwać post o budyniu? ;)

Kiedyś nie lubiłam budyniu. Nawet zdarzyła mi się taka sytuacja, że nie przyswoiłam go, gdy mama usiłowała go we mnie wmusić, gdy byłam dzieckiem no i wiadomo co się stało :P Gdy zaczęłam dorastać, powoli zaczęłam akceptować ciasta, które zawierały go, aczkolwiek na widok samego aż mnie trzęsło. Kiedyś jednak nastał ten dzień. Było to z rok, ze dwa lata temu. Byłam na spacerze z Linką. Przeszłyśmy spory kawałek, a że było to gorące lato to wracałyśmy spragnione, ale również głodne. Linkaa zadzwoniła do babci i poprosiła ją o przygotowanie budyniu. Gdy dotarłyśmy do jej domu próbowała mnie namówić na skosztowanie ów przysmaku. Oponowałam. Opowiedziałam jej, jak działa na mnie budyń, lecz Linkaa uparcie starała się mnie przekonać. No i w końcu jej się udało. Nie pamiętam już czy był to budyń waniliowy, czy śmietankowy. Spróbowałam... Bingo! Smakowało mi i zjadłam całą porcję z dodatkiem soku malinowego. Jedyny minus całej sytuacji: mój chłopak był troszkę niezadowolony - tylko dlatego, że to on chciał mnie przekonać do tego przysmaku, ale cieszył się, że w końcu zmieniłam zdanie.
Miałam później ochotę jeszcze na niego w domu, jednak odłożyłam to na jakiś czas. Później, gdy chciałam zrobić ciasto Shrek poprosiłam tatę, żeby kupił budyń w proszku, no ale cóż.. Gdy miałam już budyń, ktoś wypił mi odpowiedni do ciasta sok, więc pieczenie ciast było odłożone na później. Potem jakoś o całości zapomniałam. I wtedy pojawiła się ochota na zjedzenie budyniu. Jednak okazało się, że mama mnie w tym uprzedziła. W niedzielę, gdy był u mnie Grześ postanowiliśmy zrobić coś szalonego w kuchni, czego efektem był budyń czekoladowy :D Aż tak nam posmakował, że postanowiłam podzielić się z Wami przepisem ;)
Dzisiaj zaprezentuję Wam przepis na budyń śmietankowy, lecz na końcu powiem Wam też jak zrobić budyń waniliowy i czekoladowy ;)
Składniki na sporą salaterkę dla jednej osoby/małe salaterki dla 2 osób:
1 szklanka mleka
1 łyżka mąki ziemniaczanej
2 łyżki cukru
1 żółtko
1 łyżka masła
ewentualnie do podania:
łyżeczka ulubionego dżemu
sok (taki, jak do rozcieńczania wodą)

Przygotowanie:
Połowę mleka gotujemy wraz z masłem w rondelku. 
W szklance/miseczce mieszamy resztę mleka, żółtko, mąkę i cukier..
które wlewamy do gotującego się mleka z masłem.
Cały czas mieszamy, a gdy zawrze, automatycznie zgęstnieje. Mieszamy jeszcze chwilkę, aby nie było grudek.
Nasz gotowy budyń przelewamy do salaterki/salaterek.

Propozycja podania z dżemem: 

 Propozycja podania z dżemem i sokiem:

 Po zmieszaniu:

Dla ciekawskich:
budyń czekoladowy - mieszamy 3 łyżki kakao wraz z żółtkiem, mąką, cukrem i mlekiem

budyń waniliowy - wraz z mlekiem i masłem podgrzewamy ziarenka z przekrojonej laski wanilii

Kto lubi, a kto nie lubi budyniu? ;)
Queen of the night

Queen of the night

Dziękuję Wam za ciepłe słowa na temat wykonania moich wczorajszych pazurków Miło mi, że dostrzegliście to, jaki nastrój starałam się zbudować. Otóż troszkę znudziło mi się pisanie takich sucharów 'Cześć, dzisiaj pokażę Wam paznokcie wzorek bla bla bla <fotka><fotka<fotka> wykonałam za pomocą <fotka> <opis kosmetyków> jak Wam się podoba?' Mam tylu wiernych czytelników, muszę coś dla Was zmienić, mam nadzieję na lepsze! :) No cóż, nie zawsze i nie na wszystko znajdę pewnie pomysł, ale będę się starać. A no i bym zapomniała, dziękuję Wam za ponad 31 tys odsłon, to dla mnie zaszczyt ♥
Muszę się przyznać, że jestem wielbicielką filmu The Bodyguard. Kreacje stworzone przez Whitney Houston i Kevina Costnera są zachwycające. Film mogę oglądać i oglądać i nie zapowiada się, ażeby mi się znudził. Piękna historia miłości, o której nie było mowy. Rozkapryszona gwiazda i ochroniarz, który zrobi wszystko, by tej nic się nie stało. Niechęć. Złośliwości. Granica. Jednak miłość nie zna ostatniego, z tych słów. Jeśli ma zaistnieć, to też tak się stanie, bez pytania o zdanie. Klasyczna historia, patrząc na inne produkcje, a jednak zachwyca.
Mieć u stóp cały świat, być obdarowanym nieprzeciętną urodą, chodzić po czerwonym dywanie. Coś, co miała zarówno sama Houston, a zarazem i jej bohaterka. Pamiętacie może scenę, gdy na wielkiej gali zostaje wyczytana Rachell Marron, wstaje, zmierza na scenę, a w tle brzmi ten oto utwór?
Zapewne każda z nas w takim momencie chciałaby lśnić. Nie tylko idealnie dobraną suknią, finezyjną fryzurą, lecz także makijażem. Typowo wieczorowy, glamour, z błyskiem.
W tym momencie zdradzę Wam główną ideę tego wpisu - makijaż, w którym każda z nas poczuje się jak gwiazda.
Makijaż został wykonany w ramach projektu:
Najpierw myslałam o Pin up, lecz kiedyś, na początku blogowania robiłam tę stylizację, a teraz chciałam spróbować czegoś nowego ;) Zainteresowanych jednak odsyłam do TEGO posta ;)
Wracając do makijażu Glamour..
Niestety nie jestem zbytnio zadowolona ze zdjęć, gdyż no cóż, za późno się za to zabrałam, było już za mało dziennego światła i kombinowałam ile wlezie - i w łazience, i w swoim pokoju, a także na dworze. Dodatkowo dołożył się tu brak umiejętności robienia zdjęć makijażowi, który mam na sobie. Poza tym uważam, że w rzeczywistości make up prezentował się o niebo lepiej. Aż żałuję, że w liceum nie interesowałam się choć na tyle wizażem, i nie poszalałam z takim makijażem na studniówkę ;)
Także przygotujcie się psychicznie na zdjęcia, które fotograf powinien wrzucić do działu ksiąg zakazanych ;)

Głupia mina musi być ;)
x2 :)
Na tym zdjęciu widać, że rzęsy są sztuczne - nieźle odstają :P
Ale wybaczcie, to była moja pierwsza ich aplikacja.. Możecie być dumne, nie zakleiłam sobie oczu ;)

Makijaż zmalowałam przy użyciu:
+ Maybelline, The Collossal Volum' Express Smoky eyes
(totalnie zapomniałam, wybaczcie!)

Chciałybyście choć przez chwilę stanąć w błysku fleszy? ;)
Copyright © 2014 Maleńka bloguje , Blogger